Przygarnij psa. Pomoże ci w życiu i nauczy wielu inspirujących rzeczy

Gdy mały pies już dobrze widzi i zacznie chodzić, zaczynasz go tresować. Z różnym skutkiem. Ale od czworonogów człowiek też może czegoś się nauczyć. Przede wszystkim prawidłowych relacji z innymi… ludźmi.

 Kiedyś tam, gdy ludzie chodzili po świecie ubrani w skóry, futra i różne takie rzeczy, gdy poznawali świat i prawa natury, podszedł do nich jakiś daleki krewny psa i wilka, zrobił swoje maślane oczy i powiedział coś w stylu: hej, ty masz czas, ja mam czas, może spędzimy go razem, nie? No chyba nie, ale przecież często zapominamy, że pies to nie człowiek. Bo jest dla miłośników psów prawie jak kolega. 
Ludziom od tego pierwszego spotkania trochę się zmieniło. Psiaki współczesne to też inne stworzonka, bo krzyżówki i mieszanki. I wygodne życie z miseczką kupionej w sklepie (a nie upolowanej) karmy. I dylemat: fotel, kanapa, czy też leżakowanie na butach właściciela (a potem czyszczę to na mokro z sierści, gdy muszę wyjść z domu; najgorzej gdy się śpieszę). Psy i ludzie – bardzo się wszyscy zmienili. Ale nie przestali kochać. I wzajemnie się potrzebują. To taka symbioza. Co dać psu możesz – pewnie wiesz. Ale co on tobie? 
Po pierwsze: naturalna chęć odkrywania nowych dróg.
Gdy wychodzisz z psem na spacer, ciągnie cię dalej w przód, trochę na oślep, tak nieprzemyślanie i spontanicznie, ale bez strachu i obaw. Nie boi się się nowych dróg i ryzyka. Czuje się z tobą bezpiecznie. I przy okazji zagląda tam, gdzie chce. Czasem trochę delikatnie się zbliża, wącha lekko i jeśli uzna, że dane miejsce jest bezpieczne, zapoznaje się z nim bliżej. Gdy gotujesz rosół, czujesz zapach trzech warzyw. Pies rozpozna setki innych substancji. Jego eksploracja terenu wiele więc go kosztuje (natężenie woni może go męczyć). Mimo to jest w nim naturalna, spontaniczna chęć poznawania. I z wywieszonym jak krawat językiem, radosnymi świecącymi oczyma i tym wyrazem pyska, który nie jest uśmiechem (rozum tak podpowiada, bo psy chyba nie śmieją się, a serce i tak mówi, że to uśmiech radości), uczy ryzyka, pójścia w dal, niepoddawania i chęci odkrywania. Stawiania wszystkiego na jedną kartę. Nie wiadomo gdzie akurat prowadzi ścieżka,  tam przecież i tak warto iść.Uczy to odkrywania nowego (także nowych miejsc).
Ludzie często boją się. To strach nie pozwala im zaryzykować, odkryć nowych dróg. Pójść w nieznane. To jest bezpieczne, każdą decyzję trzeba przemyśleć. A prawdą też jest, że lubimy to, co znany. Rutyna nie jest zła, wręcz przeciwnie – daje poczucie bezpieczeństwa. Zbytnie wykraczanie na nowe drogi też nie jest bezpieczne; takie danie się porwać spontaniczności. Dlatego pies ma swój nos, który pozwala mu lekko podejść i w razie kłopotu od razu cofnąć się (a gdy decyzja jest bezpieczna, zgłębić temat). Zawsze masz przy sobie swój ,,bezpieczny kompas” – doświadczenia życiowe, rozum, wcześniejsze plany. Używaj ich. Wytyczaj sobie nowe ścieżki, nie bój się, daj się porwać nowemu. Tyle że ostrożnie, mając zawsze na uwadze te trzy kroki wstecz, gdzie znajduje się bezpieczne miejsce.
 
Po drugie: czujesz się potrzebny.
Każdy z nas ma tę potrzebę – dania komuś części siebie. Nie bez kozery psychologowie mówią, że zwierzątko pozwala dziecku nauczyć się wielu ról społecznych. Ale choć człowiek dorasta, opieka nad psiakiem jest niezmienna. Dzięki niemu czujesz się potrzebny (jeśli wcześniej się nie czułeś, rzecz jasna) bo od ciebie zależy woda w miseczce i karma. Gdy głaszczesz psa za uchem i zaczyna mruczeć, zamyka oczy i odpoczywa, to oprócz tego dziwnego uczucia, chęci nieprzerywania (zawsze tak jest: przechodzisz, chcesz tylko ze dwa razy drapnąć a w końcu nie chcesz odchodzić bo psiak przysnął) – czujesz się tak potrzebny, sprawiasz komuś tak ogromną radość.
W parze idzie też nawiązanie do bestsellerowej powieści wszech czasów i słowa o tym, że jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś. Bo zwierzak uczy cię dbania o innych, o ludzi, którzy są ci powierzeni, którymi masz się zająć: żoną, dziećmi, mężem, pracownikami, trudnym szefem, któremu możesz pomóc. Tę relację, tę potrzebę bycia potrzebnym i dania z siebie tyle, ile ktoś potrzebuje (a nawet więcej). Zwierzęta i małe dzieci są autentyczne, szczere, pozbawione egoizmu, nie udają. Niech uczą cię.
 
Po trzecie: dążenie do celu wszystkimi możliwymi sposobami.
Jeśli masz psa, to być może już wiesz, co chcę powiedzieć. Taka sytuacja: siedzisz przy komputerze i nagle przybiega pies. I Ty wiesz, co to oznacza: pusta miska lub dwór. Patrzysz na zegarek i wiesz, że to jeszcze nie pora na spacer (psy mają ,,wieczne teraz”, ja nie wiem jak one to robią, ale jakoś w tym swoim łebku, choć na zegarku się nie znają, mają zakodowane te pory). Czyli jednak picie lub jedzenie. Gdy z psem mieszkasz długo, po jego gestach jesteś nawet w stanie zrozumieć, która miska jest pusta (serio!). Albo śpisz. I wybija równo piąta, a ty masz pobudkę, bo zwierzak musi wyjść i zrobić poranną ,,prasówkę” (czyli z trawy, kory drzew i kamyków wyczytać, kto już tu był tego dnia). Mój psiak jest pod tym względem wyrozumiały i cierpliwie czeka. 
Pies bowiem czy dążyć do celu. Zrobi wszystko, by zakomunikować ci, że oto właśnie chce na dwór lub pić – wszystkimi dostępnymi sobie sposobami komunikuje ci, że czegoś chce. Dąży do celu za wszelką cenę (piszczy, zabawnie tańczy, a nawet przyniesie miskę. Gdy odkręcisz wodę w kranie, zacznie reagować). Jeśli masz przed sobą konkretny, określony cel, powinieneś nie tak łatwo poddawać się. Próbować, dążyć. Często jest tak, że porażki czegoś nas uczą, pozwalają robić coś lepiej. Gdy po kolejnej ,,odmowie” zrobisz coś dokładniej, czasem mija trochę czasu i czujesz już brak ochoty, by dalej walczyć. To nie pozwoli ci osiągnąć celu (a może to właśnie teraz był ten moment, gdy twój plan mógłby zostać osiągnięty, bo zrobiłeś to dopiero teraz lepiej?). Gdy masz cel, musisz wszystkimi możliwymi sposobami sprawiać, by się udał. Byś wiedział, że ty zrobiłeś wszystko, co się dało. A reszta to już nie od ciebie zależy 🙂
Po czwarte: nie graj poważnego. 
To jest chyba jakiś ogólnoświatowy spisek wszystkich psów. Serio. Żebyś nie wiem co zrobił, i tak nie pokonasz psa w ,,byciu klaunem”. Zawsze ma w zanadrzu o jedną śmieszną rzecz więcej, wyciągnie ją w najmniej oczekiwanym momencie, a i tak później masz wrażenie, że przegrałeś podwójnie, bo choć twój pies to z natury istota bardzo poważna, umiejętnie zrobił z siebie głupka. Każdego dnia masz bezpłatne pokazy artystyczne (tańce podczas zakładania butów, piruety gdy podnosisz smycz i podskoki gdy nalewasz do miski wodę. A gdy jesz, pies na dwóch łapkach żebra z opuszczonymi łapkami, jakby właśnie mówił: mam połamane łapy, nie mogę nic upolować, daj mi trochę. By po chwili podejść do ciebie, położyć łapy na twoim kolanie i znowu komunikować: no dobra, przejrzałeś mnie. Łapy są zdrowe, ale daj trochę – tak w nagrodę za uczciwość). Pies jest tak śmiesznie nieporadny (ale to celowo, bo wie, że jak zrobi coś dziwnego, to cię rozśmieszy i tym samym podbuduje twoje poczucie własnej wartości, pozwoli ci się wykazać pomocą). Raz chodzi, czasem człapie. 
 
Twój pies uczy cię naturalnego dystansu wobec świata. Tego, że czasem by coś osiągnąć, nie potrzeba ,,spinać się”, ale pokazać swoją ludzką twarz, czyli odwagę, łagodniejsze potraktowanie sprawy, spojrzenie z dystansem. Pokorę, powiedzenie: słuchaj, wiem że to i tamto, ale chciałbym to…/zależy mi na…. Znam wiele osób, które cenię (i dla środowiska są autorytetami), a mimo to pozwalają sobie na autoironię, na zrobienie z siebie żartu, by osiągnąć cel (nawet jeśli ma nim być utrzymanie uwagi słuchacza, zmniejszenie bariery dystansu). Pies potrafi zrobić z siebie głupka, a nie jest przez to ani głupi, ani ty go takim nie czynisz. Wręcz przeciwnie (choć jeśli oglądasz Garfielda, to tam kot wychodzi na cwaniaka. Być może to wizja autorska twórcy komiksu, moją sympatię i tak wzbudza żółty szczekacz z tej opowieści :))
 
Po piąte: rozładować międzyludzkie napięcia.
Zwierzak (a szczególnie psiak) rozładowuje wiele napięć i sporów. Robi to już samym tym, że jest. Gdy boczysz się z kimś, gdy droczysz, przybiega nagle z kuchni pies, dumnym krokiem kładzie się na dywanie i przewraca łapkami w górze. Oboje z rozmówcą się śmiejecie. Przed chwilą o coś poszło, a ty już zapominasz. 
 
Naucz się rozładowywać napięcie, gasić spory żartem, lekkim zbagatelizowaniem problemu (jeśli ten na to pozwala). Często sterują nami emocje, czasem ranek przynosi nam ich prawdziwy obraz (okazuje się wtedy, że tragedia była drobną różnicą zdań). Czasem rozładowanie sytuacji pozwala ugasić ogień emocji i spojrzeć trzeźwo na sytuację. Naucz się zmniejszać ciężar własnych sporów, ale i innych. Czasem wkroczyć do dyskusji i pomóc innym (nawet jeśli spojrzą na ciebie wrogo, i tak będą wdzięczni). Gdy nauczysz się tej sztuki, będziesz wiedział, kiedy coś ugasić, nim pokłócisz się na zabój tak, że nawet sześćdziesiąt równo przyciętych róż nie wystarczy. Zawsze można troszkę dumy schować w kieszeń i pokornie przyznać się do choć części błędu (choć pamiętaj, że jak prawda, tak i wina leży po środku i prawie zawsze zależy nie od jednej osoby, a obu).
Po szóste: pamiętaj o dwóch rzeczach.
Spacer z psem i zabawa obniżają ciśnienie, uspokajają, relaksują. Wyprowadzanie zwierzaka pozwala skupić się na otoczeniu, pozbierać myśli, uspokoić się. I zaczerpnąć kilka nowych pomysłów (dobrze więc, jeśli masz ze sobą notes, bo może być ich ogrom). Labradory ponadto wykorzystywane są przy terapii dziecięcej. Chyba prawie każdy psiak ma takie, lub podobne, możliwości 🙂
Psiaki potrafią też nauczyć wybaczania. Gdy obudzą cię w środku nocy, nic nie zrobisz i po prostu musisz wybaczyć (bo to nie jego wina, pies ma instynkt i dziką naturę. Inaczej nie umie, co najwyżej możesz go wytresować i ,,nauczyć” pewnych zachowań, które będzie kojarzył z nagrodą lub karą). Człowieka zawsze można ochrzanić (choć nie polecam), bo on ma rozum, myślenie bardziej abstrakcyjne. Pies nie wie, że oto właśnie miałeś zły dzień i obudził cię.
I na koniec cytat: 
 Dla swego psa każdy jest Napoleonem. To powód nieustającej popularności psów.
 (Aldous Huxley)
Inaczej więc od teraz spójrz i na siebie, i na swojego psiaka 🙂 
I głaśnij go ode mnie ze dwa razy. Lub ze dwa kwadranse (tak dla zdrowia, rzecz jasna) 🙂
Wszystkie wykorzystane w artykule zdjęcia podlegają darmowej i legalnej licencji CC (Creative Commons) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcia na licencji CC pobrano z:   http://www.publicdomainpictures.net – See more at: http://siemowi.blogspot.com/2014/07/co-o-by-sie-stao-gdyby-zamiast-pikarzy.html#sthash.2VOocyaJ.dp

———–

Wykorzystane w tekście zdjęcie podlega darmowej i legalnej licencji CC0 (Creative Commons 0) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcie na licencji CC0 pobrałem z:   https://unsplash.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *