Bo zarówno ci przebojowi, jak i wewnętrznie zniszczeni, muszą tu razem żyć. Czasem jednak można choć kilka ran zabliźnić. Nie jest łatwo, ale czasem może się udać. Bo jak często bywa – zacząć można od zmienienia postrzegania świata.
W życiu często tworzymy legendę, która nas powstrzymuje. Trzymamy się czasem przeszłości i minionych porażek. One blokują. Bardzo.
Czasem całe nasze życie toczy się wokół tych kilku epizodów – bolesnych lub nie – pod wpływem których albo zamykamy się w sobie, albo manifestujemy na zewnątrz swoją udawaną siłę, w środku czując ogromne zranienie.
Co zrobić? Do głowy być może przychodzi, albo i nie, coś w stylu: nie daj sobą pomiatać i nie bój się.
To pierwsze ma w sobie zachowanie godności. Nie walka, nie chęć odwetu, nie fizyczny atak albo krzywdzące drugiego człowieka działanie, ale kiedy potrzeba to takie jak najłagodniejsze ale uczciwe i stanowcze zadziałanie, by nie pozwolić innym nas zniszczyć i stopniowo pokonywać. Gorzej, jeśli chodzi o strach.
Łatwo powiedzieć: nie bój się. Trudniej wcielić w życie. Każdy z nas jest inny, spotkał różnych ludzi, którzy albo byli dobrzy i go wynieśli pod niebo, albo całe życie wyszydzali i wytykali palcami. Takie zniszczone dziecko z trudem pozna swoją wartość w dorosłym życiu – w tym świecie dorosłych, który rządzi się odwagą, bezkompromisowością, kreatywnością i walką. Taki na zewnątrz ubrany w szaty niewolnika człowiek z trudem będzie konkurował z charyzmatyczną osobowością władcy własnej silnej psychiki. Od obu wymaga się tego samego – siły i rozpychania się łokciami, posiadania szerokich pleców. I tak obie te grupy muszą obok siebie funkcjonować. Taki świat. Nie ma na tym świecie dominacji zła, albo dobra. To miejsce jest neutralne, tyle że ludzie czasem dodają więcej tego, albo o kilka garści więcej tamtego.
Wiesz co? To nie jest świat dla pełnoletnich małych chłopców. Te tłumy młodych chłopaków, którzy nie potrafią dać upustu swojej energii i demolują. Wymyśleni wrogowie, aby jednoczyć się przeciw komuś i z nim walczyć. Ciągły bunt, niezadowolenie, chęć wykazania się i okazania innym swojej siły. Rywalizacja – jest zdrowa, ale często obok niej nagle zjawia się jej patologiczna siostra. To co powiem będzie być może kontrowersyjne, ale wiele wojen wypowiadają chłopcy: by pokazać swoją siłę, by dowartościować siebie, by pokazać dręczącym kolegom i ojcu, który maltretował, że ta pokraka i popychadło ma siłę, i tę siłę właśnie pokaże. Tylko że to dosłowne rozumienie tego słowa, bo siła to nie przemoc fizyczna, a mocny i stabilny charakter.
Taki mały chłopiec nie może przytulić się do mamy, wypłakać, tłumi więc w sobie tę agresję z nadzieją, że ,,pewnego dnia…”. I tego pewnego dnia przewraca świat, burząc jego porządek, a przy okazji wyrządzając krzywdę ludziom.
A w czasach pokoju? Politycy, którzy knują na siebie, donoszą, sieją ferment i intrygi. Żywią się aferanctwem i bajerą. Dzielą się na przeciwne obozy (nie światopoglądowe, co było rzeczą w parlamencie logiczną), których kryterium jest lubienie lub niechęć innych. O ile na podwórku mogliby zastawiać na siebie pułapki i obrzucać agrestem lub mirabelkami, tak tu kosztem dobra i porządku kraju obrzucają się hakami, pretensjami, kłamstwem i ustawami.
Dlaczego to robią? By wreszcie ktoś ich zauważył.
To poważny błąd: nie chcemy być z siebie dumni, ale oczekujemy, że to inni będą to robić za nas. Rozumiesz? Pogardzać sobą, ale liczyć na to, że ktoś zobaczy w nas kogoś wartościowego. Dziwne? Chcemy przypodobać się ich opinii. A gdy się nie udaje? Wybieramy ucieczkę.
Bardzo często siła promieniuje od tych przeciętnych, normalnych, niewyróżniających się jakoś wizualnie z tłumu. Najwięcej problemów mają ci wyraziści. Nie wszyscy, ale wielu. Po rozmowie z nimi mówisz wtedy: ,,ten to miał trudne życie…”.
W filmie Snajper padają mniej więcej takie słowa: ,,są trzy typy ludzi – owce, wilki i psy pasterskie. Bądź psem pasterskim”. Tobie też tego życzę.
———
Autorstwo zdjęcia: Scott Webb. Zdjęcie pobrano ze strony: unsplash.com