Wypieranie traumy. „Duchy z miasteczka Demmin” – Verena Kessler [recenzja]

Zastanawiałem się, jak tę książkę opisać. Czy w ogóle o niej wspominać? Miasto z traumą. Wiele takich jest, było zawsze, bo zawsze były epidemie, klęski, wojny, kataklizmy. Dla nas takim punktem odniesienia jest chyba II wojna światowa. Niejedno miasto skrywa w sobie trudną historię. Jednym z takich miejsc jest niemieckie Demmin, w którym w 1945 blisko 1000 osób popełniło zbiorowe samobójstwo. Śmierć przez utopienie, matki zabijające siebie i dzieci. 1945 rok, wkroczenie Armii Czerwonej do niemieckiego miasteczka.

Nad powieścią „Duchy z miasteczka Demmin” Vereny Kessler unosi się ta mroczna opowieść: jest zawarta w słowach młodej narratorki – 15-latki, która marzy o karierze korespondentki wojennej. Jest też zawarta w postaci starszej kobiety, która ocalała z tragedii, udało jej się bowiem wypłynąć i przeżyć. Autorka nie poświęca jednak swojej debiutanckiej powieści głównie tamtym dniom tragedii. Opowieść jest jakby pokazaniem życia pozbawionego traumy miejsca. Współczesne słownictwo, markety, internet, życie młodych ludzi: zabawy, marzenia, randki, głupie pomysły, rodzinne problemy. I tylko w głowie bohaterki-nastolatki tkwi pamięć o historii, którą tylko zasłyszała, traktowana jako pewna „legenda”. I tylko ta stojąca w oknie staruszka, która podobno przeżyła. I tylko zbiorczy grób na miejskim cmentarzu. Nad miasteczkiem unoszą się duchy przeszłości, pokolenie głównej bohaterki żyje już „swoimi” sprawami, mając jeszcze w głowie pamięć o tamtych zdarzeniach, ale pamięć pochodzącą z opowieści. Nie pojawia się tu chyba chęć zgłębienia tajemnicy przeszłości, dojścia do tego „dlaczego?”. Jest to stopniowe wypieranie z głowy traumy. Główna bohaterka omija z dala dom swojej sąsiadki – ocalałej z tamtej tragedii, boi się jej. Temat ją ciekawi, wielokrotnie się o niego ociera (np.przeglądając listę pochowanych w zbiorowej mogile), ale jednocześnie ta ciekawość ją odpycha. Bo czy powinniśmy wymagać od 15-latki wchodzenia w tę wielką tragedię setek ludzi? W swoim życiu nastolatki zderza się z nietrwałymi relacjami, że śmiercią w rodzinie i wśród przyjaciół, ponadto dorabia się pracując na cmentarzu. Jej codzienność wypełniają problemy nastoletnich dni. Ta warstwa fabularna nie przynosi ze sobą złożonych wydarzeń, jest kilka wydarzeń i kilka linii fabularnych, wydaje mi się jednak, że były one jakby przy okazji, że żeby opowiedzieć tę historię to trzeba było coś z bohaterką zrobić, gdzieś ją wysłać.

Pod względem fabularnym nie jest to książka wyróżniająca się. Codzienne życie nastolatki, jej nietypowe zainteresowania jak praca dorywcza na cmentarzu, marzenia o byciu reporterką wojenną, jej młodzieńcza naiwność ale i zderzanie się z brutalnością świata. Wątek historyczny jest tu zarysowywany ale nie gra głównych skrzypiec. Uratowana z tragedii kobieta stoi za firanką i z ukrycia spogląda, poznajemy krótkie przebłyski z tamtych dni zbiorowej traumy. Życie toczy się normalnie, zwyczajnie, tu w teraźniejszości – w tym „dziś” które ma swoje własne traumy, problemy, drobne cierpienia – tragedie, może nie tak spektakularne, ale jednak tragedie.

Na tym polegał mój problem z oceną: fabularnie nie jest to powieść złożona, może nawet dwa główne wydarzenia, w których uczestniczy bohaterka, są naiwne i jakby tylko po to, by zawiązać jakąś fabułę. Czytelnik nie otrzymuje też za dużo w kwestii wydarzeń z roku 1945 i zbiorowego samobójstwa (temat sam w sobie bardzo ciekawy i nie ukrywam, że to on mnie zwabił). Poza kilkoma zdaniami o tej historii nie wiemy za wiele: jak doszło do tego, że kilkaset osób targnęło się na życie, może jakieś śledztwo dotyczące faktów, może rozmowy, może kilka sylwetek tamtych ludzi. Autorka książki mogła ten wątek wykorzystać pełniej, był to samonapędzający się fabularnie temat, z tragedii w Demmin uczyniła tylko „ducha” unoszącego się gdzieś w tle. Powraca pytanie: czy powinniśmy wymagać od 15-latki wchodzenia w tę wielką tragedię setek ludzi? Od starszej bohaterki (nawet drugoplanowej moglibyśmy wymagać pełniejszego opisu, ten uczyniony przez jedną z ocalałych w sposób zrozumiały mógł być fragmentaryczny, wypierany z głowy przez dekady).

Główny akcent został położony przez pisarkę na życie pomimo traumy miejsca, na zwykłe życie nastolatki świadomej zbiorowej śmierci tego miejsca ale i śmierci codziennych. Sposób opowiadania – patrzenie na świat oczami nastolatki, poniekąd uczenie się wraz z nią uczuć. Ta normalność. To stanowi o pozytywnych stronach tej powieści. Powieści debiutanckiej, napisanej lekko i sprawnie mimo trudnej tematyki w tle. Plusy tej powieści są jednocześnie jej minusami. I odwrotnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *