Pamiętaj o życiu. Rafał Hetman – ,,Izbica, Izbica” [recenzja]

,,Izbicę, Izbicę” zacząłem czytać z trudną do opisania emocją. Reportaż Rafała Hetmana zacząłem czytać: z niepokojem, pospiesznie, od razu wchodząc w tę opowieść tak, aby tylko niczego nie uronić, żadnego słowa nie pominąć. Bo książka zaczyna się genialnym pierwszym zdaniem, powieściowo, by za chwilę reportaż mógł się objawić.

Na przykładzie Izbicy, jak w soczewce, widać eksterminację Żydów. Ale widać coś jeszcze, coś co może niekoniecznie jest wygodne, chlubne, o czym chcielibyśmy czytać lub mówić. Jak w lustrze możemy też spojrzeć na nas – na nas wtedy czyli na sąsiadów żydowskich mieszkańców Izbicy, i na nas teraz – na naszą mentalność.

W ,,Izbicy, Izbicy” Rafał Hetman pokazał kilka różnych tematów głównych śledzimy losy kilku postaci, obserwujemy samo miasteczko przed wybuchem II wojny światowej, w czasie jej trwania, krótko po, aż do współczesności. Autor wspomina też o getcie tranzytowym. Nie jest to jednak reportaż tylko o mieście, nie jest to także opowieść wyłącznie o jego mieszkańcach. Z książki wybrałem sobie jeszcze inny punkt zaczepienia: temat wzajemnych relacji mieszkańców Izbicy. Hetman pokazał te dwie strony wspólnego życia. Interesując się historią, czytając, nie jest tajemnicą, wiedza o tym, że istnieli ci, którzy lekką dłonią skazywali na śmierć (nie zawsze z z powodu strachu, ale czasem, niestety, z powodu wrogości, złośliwości, przyjemności albo zasadzenia się na majątek) i ci, którzy ryzykując własne życie, starali się uratować życie drugiego człowieka. Różnie to w różnych częściach świata wyglądało, historia Izbicy jest akurat w tej kwestii tą niechlubną, potworną, przygnębiającą, złą, okrutną. Zdarzało się w Izbicy kogoś ochronić (albo chociaż pozostać neutralnym, co czasem przyczyniało się nie do śmierci, a uratowania życia) i o tym autor pisze. Mnie jednak ta druga – uwydatniona strona – przerażała w tej książce, ta strona która nie zawsze ze strachu ale dla swoich głupich przekonań potrafiła wydać na śmierć swojego jeszcze przed chwilą sąsiada. To jest zawsze pewien wycinek, na historię warto patrzeć szerzej, nigdy bowiem nie pokaże się całości w obrębie jednej pracy. I nawet wycinek, choć jest częścią całości, pokazuje prawdę. Reportaż Hetmana jest przerażający, a jednocześnie językowo stara się nie być emocjonalnie zaangażowany, próbuje w miarę możliwości pokazać fakty, nie opinie (wiadomo jednak, że to nigdy nie będzie przezroczyste, że nawet układ tekstu w wielu reportażach to już komentarz), Rafał Hetman pracował nad książką kilka lat, wszedł w temat głęboko, zajmował jego myślenie od lat (jak przyznał podczas jednego ze spotkań online na swoim kanale YT). Wyszła książka przerażająca przez opisany w niej temat. Podszedłem do niej bez czytania recenzji, z zapowiedzią przedpremierową autora, że przed wojną Izbica była licznie zamieszkana przez Żydów, po wojnie zostało ich ok. 23. To taki fakt, który przychodzi nam coraz łatwiej do zakomunikowania sobie w głowie, jak lekcje historii, na których posługujemy się statystyką i liczbami. Tylko powstają dwa pytania: dlaczego? I jak do tego doszło? Nasuwa się jedną odpowiedź: zbiorowa eksterminacja, nazizm. Przychodzą do głowy Niemcy. Tylko czy tylko? Nie jest to książka wygodna, jest bolesna. Czytałem ją długo, wiele dni. Etapami.

Rafał Hetman, w miejscach dotyczących współczesności, stara się pokazać także proces nieobecności, wycierania historii żydowskiej z historii wielu miast. Moje ostatnie trzy lata to był okres patrzenia z niedowierzaniem na wiele miejsc, które w moim dzieciństwie były anonimowe a które są, jeśli się pogrzebie, popyta, silnie związane z historią Żydów – obecnością Żydów, o których zapomniano. Jest takich miejsc w Polsce więcej: miejsc, w których żyli Żydzi, a o których celowo, a może z powodu niedostatecznej wiedzy, a może wręcz chęci wyparcia trudnej historii, zapomina się.

“Izbica, Izbica” jest książką, która powinien przeczytać każdy chcący znaleźć sposób na odkrycie żydowskiej historii wielu polskich miast, Rafał Hetman temat ogląda z wielu stron, chociażby analizując oficjalne informacje o danym regionie zamieszczane przez gminne strony. Autor pokazuje te próby przywracania pamięci w Izbicy, próby od lat prowadzone, pokazuje też pewną ostrożność, zachowawczość tych działań. Rzadko się zdarza, choć się zdarza, że krytyk literacki sam pisze powieść. Rafał Hetman, choć nie ucieka od fikcji a nawet poezji w swojej pracy blogera-recenzenta, to właśnie z opowiadania o literaturze non fiction jest powszechnie w sieci znany (od lat). Mając wiedzę o reportażu, sam się za ten gatunek zabiera. A dla mnie to była swego rodzaju rekomendacja, gwarancja stylu. I nie zawiodłem się na tej książce. Rafał Hetman jest, jak wspomniałem, dziennikarzem, blogerem i vlogerem literackim (kojarzonym głównie z literatura faktu, ale promuje też beletrystykę), widać to w reportażu: jego oczytanie, staranny styl, dobór słownictwa, poszukiwanie formy: opisy mieszają się tu z dialogami, fakty brzmią jak opowieść, przy czym czytelnik ciągle czuje i wie, że to nie fikcja. Jest to napisany z dbałością i starannością reportaż, który porywa. Jestem ciekawy szerszego odbioru tej książki, jeśli chodzi o najważniejsze nagrody literackie, bo “Izbica, Izbica” może być ważnym graczem w boju podsumowującym 2021 rok w kategorii non fiction. Nie żebym nie czekał na to, co przyniosą kolejne miesiące (dobrych polskich książek nigdy za dużo), ale czuję, że jest to książka ważna. I wiem, że dobra. Książka zbudowana na wielu materiałach, wypowiedziach, książkowych wspomnieniach świadków historii. Nie bez znaczenia pozostaje instytucja, którą jestem zafascynowany od lat a więc lubelska Brama Grodzka Teatr NN – miejsce przechowujące pamięć o historii Lublina. Autor wszystkie te źródła, z których korzystał, zamieścił na końcu książki, przy okazji pisze też, w jaki sposób z nich korzystał. Gdyby nie ten dodatek, sądziłbym, że książka to w pełni owoc poszukiwań ludzi, wielu z nimi rozmów. Hetman odbył wiele spotkań, o których wspomina, ale do wielu archiwów, materiałów, publikacji także dociera. Stworzył więc spójny obraz, który te wszystkie drogi poszukiwania materiałów przetwarza.

Jest to książka niewygodna, ale wierzę, że autor zadał sobie trud, by pokazać jak najwięcej prawdy. Tak jak wspominałem, jest to pewien wycinek. Spotkanie Rafała Hetmana z Izbicą jest wydarzeniem intymnym. Jestem pełen podziwu dla jego warsztatu reporterskiego, dla empatii i czułości, z jaką podchodzi do tematu. Jest to reportaż jedynie w niewielu miejscach 1-osobowy, Hetman oddaje głos swoim bohaterom, ukrywa siebie – narratora, dzięki temu reportaż stara się być jak najbardziej obiektywny, nie subiektywny i przesiąknięty przez emocje własne (piszę, że “stara się”, bo językowo i co do samego gatunku nie będzie to rzecz obiektywna, Hetmanowi jednak udaje się oddać tę historię, którą wyselekcjonował, ten jej wycinek, jako jak najbardziej pozbawioną osądów, emocji, ocen – jak najbardziej neutralnie, co osobiście, z całą moją sympatią do reportażu właśnie takiego 1-osobowego i przeżywanego razem z autorem, uważam w tym przypadku za ogromną zaletę i wartość).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *