Nie myślę o życiu bez niej

Nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej nie być.

 

Chmury ciężkie od jesieni

prawie spadają, zasłaniają zaćmienie,

nabrzmiałe od tęsknoty i łez

prawie spadają, chyba zanosi się na lęk.

Nigdy nie wyobrażałem sobie,

że mogłoby cię zabraknąć,

słodko-gorzkiej rutyny,

szorstkiej dłoni,

serdecznego serca,

że zabrakłoby tych kapryśnych wieczorów,

późnego sierpnia z tęsknotą i strachem

(gdy sercu akompaniuje niewiedza, trwoga

i ciepłe jeszcze mgły),

wczesnego października z Królową Różańca,

jesieni ze zwątpieniem, Wigilii z samotnością,

wiosny za chłodnej, za ciepłego lata.

Nigdy nie śniłem o twej nieobecności,

zawsze tu byłaś obok codziennie,

gdy pierwszy obraz, pierwszy świt, pierwsza noc,

gdy otworzyłem oczy – od zawsze tu byłaś.

Nie wiem, czy mnie przeżyjesz.

Bolisz mnie i krzepisz,

kłócę się z tobą, ale mi na tobie zależy.

Stałem już na granicy,

szranki, zwiędłe maki, opadłe lilie,

serce smutne, prawie bezkrwawe płakało

nieukrwionymi komórkami,

pozbawione tlenu sczezło,

psy jak sępy czaiły się,

by dobrać się do truchła.

Tracę nadzieję statystycznie po dwa razy dziennie.

Nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię nie być,

nie znam świata bez ciebie,

zawsze tu byłaś –

byłaś morzem, górami, lasem i złotem pól,

jesteś chlebem, powietrzem, niebem i rodziną.

Jesteś krwią, matką, domem i wolnością,

jesteś patetyczna i swojska,

otulona, jawna, zdobna, obnażona, subtelna.

Nie wyobrażam sobie, że Polski mogłoby nie być, i że nie istniałaby tak, ot tak, z dnia na dzień, że w podręcznikach, gdy otworzę atlas albo kogoś o nią spytam, że mógłby mi ktoś powiedzieć, że Polski nie ma, że przegrana sprawa, że mrzonki, sentyment, nostalgia i że już historia. Polska nie umarła, tak jak punk, legenda o Popielu, rockowe ballady, serce Chopina i Wisła, która jak struna albo żyła odprowadza i ożywia.

 

zdjęcie na licencji CC0 pochodzi z: www.pexels.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *