Czasem zdarza się, że w naszym życiu następuje jakiś punkt, pewna granica, za którą jest jakieś nowe życie. Czasem to otarcie się o śmierć, czasem zmuszają nas ku temu okoliczności, jakaś rozmowa, spotkany człowiek. A czasem po prostu coś w nas pęka i postanawiamy wszystko przewartościować, coś zmienić.
Wiem, że wszystko jest połączone, a człowiek to holistyczna istota. Wiem, że jeśli źle myślisz, to fizycznie też nie podołasz. Że człowiekowi jest potrzebny zarówno rozwój duchowy, jak i fizyczny. Gdy pobiegasz, lepiej myślisz. Gdy pozytywnie myślisz, przebiegniesz maraton.
Życie jest cenne i jest skarbem, a my bardzo często tkwimy w jakiejś sytuacji, niekoniecznie chcąc ją odmienić, może nawet wpadamy w pewną rutynę. Może nawet godzisz się na to, co wokół, to co cię spotyka, traktujesz jak pokutę. I nie możesz się uderzyć w głowę, uświadomić sobie, że przecież nie musisz tkwić w jakiejś dziwnej sytuacji, trudnej relacji, pewnej niewygodzie. Owszem, bardzo często musisz, nie wszystko dasz radę zmienić. Ale bardzo często masz na to wpływ. I nie robisz z tym niczego. Coś jest wówczas nie tak więc, na serio nie musisz niczego cierpieć. I powtarzam to, są sytuacje niezależne od nas, ale czasem cierpisz za sytuacje, które możesz na serio zmienić. A każdego dnia rano jesteś przecież biedniejszy o jedną dobę, którą zaprzepaściłeś. I chyba nie chcesz życia przeczekać, tylko przeżyć.
Niedawno kumpel podzielił się ze mną mądrością, którą wyniósł ze swojej medycznej praktyki w pracy, powiedział, że człowiek ma być pewny tego, co robi, że takie musi wrażenie sprawiać, że ten, kto do niego przychodzi. musi mieć pewność, że nie pomylił gabinetów ale jest w rękach fachowca. I zanim uda się postawić diagnozę, a to chwilę trwa, trzeba dać komuś pewność tego, że się fachowo nim zaopiekuje. I nie chodzi tu o efekt placebo, o udawanie, obiecywanie gruszek na wierzbie, albo udawanie eksperta, podczas gdy w głowie siano. Nie chodzi też o manipulację albo o kreowanie własnego wizerunku. Chodzi o to, że masz właśnie taki być, tak się czuć, bo to widać. Musisz być pewny siebie, choć to trudne. Ale nie jest niemożliwe. Gdy zwierzę się boi, roztacza tego zapach, zdradza to jego pot. Rządzą i nami hormony i inne substancje, gdy jesteś pewny siebie wierzę, że też to sygnalizujesz i chemicznie, i swoimi ruchami, zachowaniem, mikro gestami, czasem nawet czynisz to nieświadomie.
Nie zawsze wszystko leży w naszych rękach i kompetencjach, ale bardzo często mamy wpływ na to, co się dzieje w naszym życiu. Choć częściej nie. Każdy z nas ma za sobą coś, co go przygniotło, ale jednocześnie po fakcie wzmocniło (albo ma też tę chwilę przed sobą, niestety). Chodzi chyba o to, żeby nie zapominając o swoim życiu, mieć jednak trochę szerszą perspektywę.
Pamiętam z dzieciństwa opowiadanie, które przypisywałem pisarzowi bajek moralizatorskich – Bruno Ferrero, a które prawdopodobnie jest anonimową przypowieścią. Tak bajka zagościła w mojej głowie, nakazywała nie patrzeć na to, co mnie spotyka, w sposób czarny lub biały, ale jako złożoność, coś nie zawsze widocznego wprost. Po prostu tam, gdzie coś wydaje mi się tragedią, może być drugie dno i sens, który jest zakryty przed moimi oczami, i może nigdy nie dowiem się, jaka była prawda.
„Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji.
W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy.
Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją.
Kiedy młodszy anioł zapytała dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział: <<Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.>>
Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć.
Po tym jak farmer podzielił się resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć.
Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych.
Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu.
Młodszy anioł był w szoku i zapytał starszego anioła:
<<Jak mogłeś do tego dopuścić? Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im.>> – oskarżył. <<Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym, co miała, a ty pozwoliłeś, aby jedyna ich krowa zdechła.>>
<<Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają>> – odpowiedział starszy anioł.
<<Kiedy spędzaliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto.
Od czasu, kiedy właściciel się dorobił, stał się chciwcem niechętnym do tego, by dzielić się własną fortuną.
W związku z tym zakleiłem tę dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam.
W noc, którą spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł śmierci przyszedł po jego żonę.
W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.>>”
zdjęcie na licencji CC0 pobrałem z: www.pexels.com