Alchemik z Bytomia, czarne złoto i klątwa. “Ballada o śpiącym lwie” A. Listoś-Kostrzewy [recenzja]

Alchemik, tajemnicza wdowa “śląski kopciuszek” i trup, którego wrzucono do fosy po wcześniejszym wyciągnięciu go z miejsca spoczynku. Jest też sprawa śpiącego lwa, który zaginął, miasta które się zapada i…dawna klątwa, która przez wieki powraca gdy do miasta przychodzi trudniejszy czas. To tylko kilka akcentów, które wiążą się z biografią miasta – książkową “biografią” Bytomia Agaty Listoś-Kostrzewy pt. “Ballada o śpiącym lwie” (cudzysłów, bo to nie próba stworzenia opisu życia miasta a reportaż, który Bytom pokazuje na przestrzeni dekad, także przez pryzmat jego mieszkańców, chwil radosnych ale i trudnych).

Obfity, wielotematyczny reportaż w formie krótkich obrazków oznaczonych datą, często to przeskakiwanie między latami w miejsce linearnej fabuły, przeszłość przenika przyszłość, to w taki sposób autorka snuje swą opowieść. A nad wszystkim czuwa tytułowy śpiący lew.

Bytom to miasto już nie tylko ciekawe ze względu na swą opowieść, ale i na obecność wśród ziem tajemniczego Śląska (polecam ten reportaż w nawiązaniu do genialnego “Kajś” Zbigniewa Rokity, od którego tę śląską opowieść zacząłem zgłębiać i który uważam za świetny wstęp do reportażu Agaty Listoś-Kostrzewy, choć to tak dwa różne reportaże, tak różne formy i sposoby prowadzenia narracji, tematyka też jest odmienna, i choć można krzywdząco podsumować je, że obie książki łączy śląskość, to jest to błędem i aż za zbytnim uproszczeniem; to całkiem różne spojrzenia, które łączą się, uzupełniają w pewnych momentach, i dobrze znać obie te pozycje, ale nie wrzucałbym obu tych reportaży do jednego worka. Oba po prostu są świetne. I oba trzeba znać interesując się tym tematem lub chcąc go zgłębić).

Na kartach “Ballady” oprócz tych “magicznych” kwestii, od których zacząłem, widzimy też przodków miasta, historię, w tym zarysowane też w reportażu Rokity tożsamościowe kwestie polsko-niemieckie tych ziem – nieodłączny przecież temat w tym kontekście, a wreszcie i opowieść o czarnym złocie – węglu. Autorka stworzyła opowieść o Bytomiu, zawęziła zagadnienie śląskości, ale pobrzmiewają w tej historii szersze tematy, bo i górnictwo i kwestie społeczne. Mnie wciągnął najbardziej wątek wysiedlania mieszkańców, których domy zniszczył obsuwający się grunt spowodowany działaniem kopalni, procesy sądowe, odszkodowania. To niewielki fragment tego reportażu, którego bohaterem jest Bytom w otoczeniu różnych tematów, obszerny i bogaty reportaż, znajdziemy tu też niektóre tematy ukazane w “Kajś” Z.Rokity. Celowo mówię o obu książkach, bo obie próbują stworzyć mitologię Śląska i obie robią to świetnie choć tak bardzo inaczej. Rokity mitologia opiera się na tożsamości, Listoś-Kostrzewy mit to miejsce (czasem nawet z wabieniem toposami baśniowymi). Polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *