Nie chcemy pokoju. Już nie

Nie oszukujmy się, tak szczerze: czy my chcemy pokoju? Przecież lubimy się bać (po to oglądamy horrory) i hajs musi się zgadzać (a co przyniesie więcej kasy, niż wojna?).
 

Przez te dwa lata nie zmieniło się nic w sprawie uchodźców. Poza jednym: ten temat nadal nie ucichł, nie udało się go zamieść pod dywan, jak inne. Nie spowszechniał, ale nadal żyje. I to dobrze, że nie zniknął, choć to źle, że nie mógł zostać rozwiązany.
 
Jedną z tajemnic tego bloga było to, że ten wpis miał w sposób niedosłowny być moim komentarzem do sytuacji uchodźców uciekających z domu przed śmiercią (z odpowiedzi zwrotnych wiem, że różnie był odczytywany). Słowa bardziej wprost napisałem wtedy – w 2015 roku –  w dwóch dziennikarskich tekstach.
 
Przez dwa lata nie zmieniło się jakby nic. Może gdzieś indziej, ale nie u nas.
 
Wszyscy się zapewne boimy. Bo powiedzieć, że to jest tak prosta sytuacja, że bez zastanowienia przyjmować uchodżców, to może oznaka pewnej naiwności. 
Mam wrażenie, że ten stan lęku i niepewności jest na rękę rządzącym. Że ta niechęć, aby rozwiązać w jakikolwiek sposób ten problem, jest celowa – chęć uczestniczenia w wojnie jako widzowie.
*
Mnie zaś zastanawia pewna kwestia: to chrześcijanie powinni być bardziej chętni, bo przecież oni wierzą, że śmierć nie jest końcem, wierzą w niebo i Boga. Tymczasem to agnostycy, czy też ludzie nie uznający obecności Boga, są bardziej skłonni wyciągnąć dłoń. I taka teza byłaby pewnie przekłamaniem (nie tylko dlatego, że zapewne wielu niezwiązanych z Kościołem też jest przeciwnych), bo przecież część polskich hierarchów, bo papież Franciszek, bo choćby salezjańscy misjonarze – bo Kościół chce. I ludzie, którzy nie są blisko niego, też chcą. Bo polska premier, bo Rząd, bo Radio Maryja, bo Cejrowski albo Kamil Bosacki? Czy aby na pewno toruńska rozgłośnia to obraz katolicyzmu? Czy mieniący się na katolików polski Rząd aby na pewno nie ,,wyciera sobie mordy” religią (a sprzyjający mu hierarchowie po czasie zobaczą, czym kończy się romans z kurtyzaną polityką)? Czy kilku niepokornych dziennikarzy i ,,myślicieli” prawicy, a także kilku ,,papieży” tejże,  świętszych od Franciszka, to aby dobry przykład? Sorry, ale jeśli o katolicyzm chodzi, to wolę właśnie Franciszka.
 
To jest jedynie moje zdanie. To też nie jest wykładnia moich poglądów politycznych, bo u mnie to temat skomplikowany. Nie wykluczam, że nie mam racji. Jeśli chodzi o ludzkie życie, to często robi się pewne rzeczy szybko, np. wskakuje za tonącym do wody, nie umiejąc pływać, albo pochopnie wchodzi się w ogień. I to tylko czasem kończy się dobrze. W tej sytuacji trzeba myśleć, trzeba być świadomym, nie być łatwowiernym i nieprzygotowanym, ale świadomym. Bo postawa ,,oj tam, oj tam, wszystkich bez wyjątku, byle szybko” też może być groźna. Bo tu naprawdę toczy się gra o bezpieczeństwo, zawsze trzeba je zapewnić najpierw swoim. Mam wrażenie, że dla części polityków ta zabawa pionkami-trupami, byle ugrać poparcie na podburzaniu czyjegoś strachu, jest nawet fascynująca. Tylko niech nie zapomną, że ,,będziemy sądzeni z miłości”, nawet jeśli chodzi o naszą obecność w historii świata.
 
Tutaj naprawdę nie chodzi o to, żeby być naiwnym, głupim, łatwowiernym i tak dalej. Tu nie chodzi o przymykanie oczu na to, że świat jest zły, a na nim żyją mordercy, zamachowcy, terroryści.
 
Czy więc nie głosować na tych lub tamtych? Opozycja zawsze będzie chciała, zgodnie z nazwą, czegoś odwrotnego. Jeśli jedni będą za przyjęciem, to drudzy przeciw. Nie oszukujmy się, oboje nie zrobili za wiele, gdy mieli szansę. Czy dać co jakiś czas datek i uspokoić sumienie? Każda złotówka jest potrzebna. Ona jednak nie wystarczy.
 
Twórcom seriali zależy na piratach internetowych, politykom na tym, by mieć kogoś ,,za” i kogoś ,,przeciw”, by bawić się i grać ludzkimi emocjami, nawet jeśli sami nie wierzą w to, co mówią (bo jeśli to wszystko jest na serio, to trochę szkoda). Konflikty też czasem są wywoływane celowo. Chcemy wojny, bo za nią stoją pieniądze, wzbogacenie się. Kosztem kogoś niewinnego?
 
Pisze się zbiorowo o kimś pojedynczym: w ostatnich dniach o Ukraińcu, który kogoś zamordował. Nieważne, że każdego dnia Polacy też łamią prawo, biją się, zabijają, gwałcą i mordują. Ważne, żeby podkreślić i wzbudzić niechęć do kogoś innego – podburzyć nastroje przeciwko obcemu. Ważne, żeby podkreślić, że to ,,nie nasz” ale ,,tamten”. Wiem co za tym zabiegiem stoi, dlatego nie dziwię się. Bo jak wykorzysta się niechęć do kogoś, ubierze ją w sensację, to będą lajki, komentarze i kliki, a to generuje zyski z reklam itd. Sorry, tak to działa.
* *
 
Chcemy tej wojny, gdy dzielimy ludzi, gdy ich szufladkujemy, gdy w każdym obcym widzimy wroga. Gdy każdy wyznawca islamu będzie wrogiem, i to przekonanie zamknie nas na pomoc. Są i w mediach obrazy tego, że muzułmanie i chrześcijanie żyją razem. Ale atrakcyjniejszy jest dżihad i fanatyzm religijny. Nie pomożemy wszystkim, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że tym, którym by się udało, że nie da się nikogo sprawdzić. Że pomagając jedynie dzieciom i ich matkom (nie chodzi mi tu o selekcję ze względu na wiek lub płeć, ale o wskazanie jedynie pewnego wycinka), wpuścilibyśmy terrorystów. To jest smutna prawda, ale nigdy nikt z nas nie jest bezpieczny. Jaką mam pewność, że ktoś mnie nie zadźga nożem na ulicy, gdy wyjdę po chleb?
Przeciętny człowiek jest w kropce, jest zagubiony. Musi wierzyć obrazom: video, zdjęciom, relacjom. Jest manipulowany: wmawia mu się, że lont już jest odpalony i ten ogień zbliża się ku Europie. Albo mówi mu się, że ,,jest super, jest super. Więc o co ci chodzi”, cytując Muńka, wmawia mu się, że nie ma zagrożenia. Komu wierzyć? Kilkanaście dni temu, po kolejnym zamachu, Wiadomości TVP pokazały modlących się wyznawców islamu z interpretacją w stylu: islamizacja Europy. Jasne, pokażmy jeszcze modlących się na Jasnej Górze i powiedzmy, że to chrześcijańskie bojówki. Gdyby to był rap, można by powiedzieć, że ,,to było prowo”. Tyle że gra toczy się o główno nurtowy przekaz, a może nawet o życie.
 
Jeden z komentarzy po kolejnej egzekucji – Piotra S., Facebook, komentarz na profilu ,,Konflikty po II wojnie światowej”: ,,Jedyną odpowiedzią jest pełna eksterminacja. Bez emocji. Bez gniewu. Tak jak pozbywamy się szkodników. Pies, który choć raz pozna smak ludzkiej krwi już nigdy nie będzie całkiem normalny i można go jedynie uśpić.
Edit#1 Mówię o islamistach i wszelkiego rodzaju radykałach, z każdej strony”.
* * *
 
Z jednej strony dostajemy obrazy zamachów, kolejnych egzekucji – fanatyzmu religijnego. Nie chcę tego nazywać radykalizmem, bo to by oznaczało bezwzględne wcielanie w życie pewnych zasad (tu wynikających z islamu). To postępowanie według jednej z interpretacji Koranu, nieortodoksyjnej, wypaczonej. To fanatyzm. O tym trzeba mówić. Kto jest mordowany? Odstępcy od islamu, ,,innowiercy”, chrześcijanie. Pewnie nie tylko, ale głównie. I ci prześladowani uciekają z domów. Te środowiska, które w Polsce otwarcie odrzucają wiarę, chcą ich przyjąć (oczywiście wiadomka, że nie tylko chrześcijanie uciekają). Ci, których łączy ,,wspólnota” krwi, jeśli chodzi o religię – nie chcą (oczywiście i tu wiadomka, że nie wszyscy, bo część hierarchów i wierzących chce). 
Z drugiej strony dostajemy obrazy ludzi, którzy uciekają z domu. Dostajemy obrazy ofiar, ciał, krwi, wybuchów, gruzów. Śmierci i łez. Ludzi – takich jak my.
 
Dwa obrazy, oba ważne. Nie można bagatelizować bezpieczeństwa. Nie można też bagatelizować tego, że tam faktycznie umierają ludzie w każdej chwili. Że to wojna – nie taka jak w amerykańskich, już spowszedniałych filmach, ale taka na serio.
 
Wiem, że chodzi o bezpieczeństwo. Ale bezpieczeństwo to kontrola, to sprawdzanie, to systemy ochrony, wewnętrzne rozporządzenia dla służb bezpieczeństwa. Były Światowe Dni Młodzieży, teoretycznie mógł przyjechać każdy. Było bezpiecznie. Czyli że można. Jeśli ktoś się łudzi, że zamknie się szczelnie w swym domu i to mu zapewni bezpieczeństwo, myli się. Niestety, prawda wygląda tak, że nie ma w historii świata czasów spokojnych, to jest ciągła wojna. A islamski fanatyzm to właśnie to współczesne wyzwanie. Nie chodzi o uciekanie, ale o zwalczanie, o szukanie rozwiązania, o połączenie sił z innymi, a nie o odwracanie się od nich plecami.
 
Że dla nas tu miejsca zabraknie? Nie sądzę. Ale chyba dominuje to, że to ktoś inny. No jasne, w świecie od wieków wielokulturowym faktycznie – Polska tylko dla różowych (bo tacy biali to nie do końca chyba jesteśmy). Względy finansowe, opieka nad przybyszami a także ta nad obywatelami, względy kulturowe i zachowania tożsamości – to poważne kwestie, polemiczne. No właśnie – do dyskusji. Ale ratownicy medyczni nie rozmawiają nad potrzebującym, tylko go ratują. Zadbajmy o bezpieczeństwo i o życie – ich i nas. O tożsamości narodowej, kulturze mieszkańców i przybyszów pogadamy później. 
Od 2015 roku interesuje mnie ta argumentacja przeciwników, tylko dwa argumenty do mnie przemawiają: bezpieczeństwo Polaków i groźba zamachów. Pozostałe argumenty dotyczą, przepraszam za te cytaty, tego, że uchodźcy to ,,zwierzęta”, że są głośni, że to ,,gwałciciele”, mają smartfony, i pytanie Mariana “Złotoustego” Kowalskiego z 2015 roku: ,,jak oni tam się rozmnażają w tych obozach przejściowych? Nawet Chińczycy nie są tacy zdolni!”. Głośność to uwarunkowania kulturowe (i obecność w obcym kraju), smartfony mają bo u nich, o ironio, także jest technologia i nie chodzą po ulicy w przepaskach na biodrach. A reszta to albo stereotypy i uprzedzenia, albo przypisywanie łamania prawa, przemocy fizycznej i seksualnej i norm obyczajowych, wyrządzonych przez kilka osób, setkom i tysiącom. Jeśli poranny dziennik napisze o tym, że matka zamordowała dziecko, czy to czyni z Polek dzieciobójczynie? 
 
Anetta Dziedzic, Przewodnicząca Małopolskiego Oddziału Ligii Muzułmańskiej RP w ,,Tygodniku Powszechnym” nr 5/2017: ,,każdy z nas wierzy w tego samego Boga. Czy ten Bóg kazał kiedykolwiek kogoś zabijać? Nie. Czy religia może coś takiego nakazywać? Nie. Jeżeli ktoś twierdzi, że tak, to posiada swoją teorię. Czy ona jest zdrowa? Najlepiej odpowiedzą na to psychologowie, psychiatrzy i inni specjaliści. Nie znam się na tym, ale nie jest to zgodne ani z moją religią, ani z moimi przekonaniami, ani z tym, gdzie żyję, w jaki sposób mnie wychowano i co przekazano”.
* * * *
 
Wiem co stoi na przeszkodzie: to wmawianie nam, że jesteśmy Narodem Wybranym, Mesjaszem Europy, Winkelriedem Narodów. Że jesteśmy tak ważni i cenni, że inni muszą się z nami liczyć. Prawda jest taka, że to kompleksy. Najgłośniej szczeka mały pies, ten większy spokojnie przejdzie obok niego, nic sobie nie robiąc z tego skomlenia irytacji, z tego że tamten tak niewiele może.
Wiem co jeszcze stoi na przeszkodzie: polityka, która każe jednej partii coś ugrać nawet kosztem krwi. Nie wskazuję jednej partii, bo dwie najbardziej czołowe w tej kwestii nie zrobiły wiele. Pomijam zmienność poglądów według tego, skąd akurat wieje sondażowy nastrój elektoratu. No bo inaczej sobie nie potrafię wytłumaczyć tego, że ktoś kto na Jasnej Górze ,,klaskaniem ma obrzękłe prawice”, zdarte od klęczenia kolana i uprawia polityczną pielgrzymkę, nie wie, że takie postawy są zaprzeczeniem jego wiary. Chyba że to taka wiara na pokaz – wyklękana, wyśpiewana, pokropiona wodą święconą, tylko że nie ma w niej Boga.
 
Nie myślmy o tym, co zrobić z wyznawcami Allaha w ogóle, ale jak poradzić sobie z fanatykami. Przyjąć najbardziej potrzebujących, uciekających przed śmiercią ludzi trzeba. To jest moje zdanie. Tylko jak to zrobić bezpiecznie? Jak z poszanowaniem interesów własnych obywateli? To są poważne problemy, ale ja się do polityki nie pchałem, żeby je namacalnie rozwiązywać. I pozbywanie się tej odpowiedzialności przez rządzących, szerząc niechęć i strasząc, skłania do rozwiązań w stylu: ,,no sorry, my rządzący byśmy chcieli, ale ludzie nie chcą i my to musimy uszanować”. 
—-
Zdjęcie na licencji CC0 pobrane z www.pexels.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *