Ucieczka w fantastykę to jakby ponowne odkrywanie własnego świata. Pytanie o to, czy fantastyka i eskapizm to pojęcia sobie bliskie nie jest wcale nowe. Nawet jeśli współcześni autorzy fantasy próbują zdystansować się od rzeczywistości, pierwotnie nie miało to wcale tak wyglądać.
W 1937 roku J.R.R. Tolkien wydał Hobbita, czyli tam i z powrotem. Była to pierwsza opublikowana opowieść o zamieszkujących Śródziemie hobbitach, choć nie jedyna książka opisująca baśniową krainę. Gdy czytelnicy zachwycali się powieścią, a zaskoczony sukcesem wydawca planował kolejne dodruki, o czym przeczytać można w listach Tolkiena, w szufladzie pisarza tkwiło coś jeszcze. Prace nad historiami o Śródziemiu przyszły autor „Władcy Pierścieni” zaczął już na początku XX wieku. Podczas służby wojskowej powstały szkice mitologii, która dała podwaliny pod baśniowy świat.
Pojedynek dobra ze złem, dworski etos, rycerze i grody, a także literackie archetypy, które znalazły swoje miejsce w kilkusetstronicowej epopei, u źródeł której stoi fantazja. To z jednej strony tęsknota do wielkich narracji, ale również poszukująca zaspokojenia chęć reaktywacji sag i legend, o których zapomniała ludzkość przytłoczona okrucieństwem II wojny światowej.
Tolkien nazywany jest ojcem współczesnej fantastyki, nie on jednak ją stworzył. Początków gatunku szukać można już w antyku, na bardziej świadome próby zwrócić można uwagę w romantyzmie (nurt legend i baśni, powrót do średniowiecznych korzeni wraz z narracją mitów i eposów takich jak np. skandynawska Edda Poetycka). Cennym tropem może okazać się książka Królewna i goblin George’a MacDonalda (którą w dzieciństwie czytał także Tolkien). Początkiem tego, co obecnie nazywamy fantastyką, są opowieści o Conanie z Cymerii (znanym szerzej jako Conan Barbarzyńca) autorstwa Roberta E. Howarda. Ten trop podaje Andrzej Sapkowski, autor m.in. sagi o Wiedźminie w Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini – własnym kompendium fantastyki.
Różne dopływy jednej rzeki
W książce Sapkowski wśród wielu typów fantasy wymienia magiczne krainy. Wśród nich oczywiście rozróżnia jeszcze miejsca stylizowane na wieki średnie, takie do których przenika ktoś z naszego świata, albo magiczne postaci wkraczają do ziemskiej rzeczywistości.
Jednak to obecność nierealnych światów zwraca uwagę odbiorców. Do dwóch najbardziej znanych – klasycznych już – przykładów należy wspomniane Śródziemie (wykreowane przez Tolkiena) oraz Narnia, którą do życia powołał C.S. Lewis.
Obaj pisarze przyjaźnili się, a także należeli do nieformalnej grupy pisarskiej – Inklingów – która przy piwie i w kameralnej przestrzeni angielskiego pubu rozmawiała o literaturze, religii, polityce, a także o właśnie pisanych książkach.
Obie krainy, choć zbudowane na fundamencie wyobraźni, różni wszystko. Świat Tolkiena jest doprecyzowany, logiczny i wewnętrznie spójny. Narnia zaś swobodnie traktuje obecność motywów zaczerpniętych chociażby z mitologii greckiej. To właśnie poróżniło Tolkiena z Lewisem. Autor Władcy Pierścieni przykładał ogromną wagę do historii poszczególnych ras, sam ułożył ok. pięćj ęzyków, którymi posługiwały się poszczególne rasy, a także spisał mitologię krainy (niektórzy badacze, jak np. Michale W. Perry w Kluczu do Tolkiena podaje fazy księżyca, które towarzyszą bohaterom Władcy Pierścieni, a które autor powieści dokładnie odtworzył). Lewis bawił się motywami, a także kreacją własnej krainy. Po części może dlatego, gdyż swoją powieść kierował głównie do dzieci.
Choć książki fantasy obu twórców w świecie, który jeszcze pamiętał II wojnę światową, były wyczekiwane i chętnie przyjmowane, budziły też niechęć (obaj autorzy byli profesorami, Tolkien badał m.in. staroangielski i jest autorem esejów dotyczących języka, Lewis zaś wykładał literaturę średniowieczną). Najsilniej odczuł to autor Śródziemia, który znalazł się w ogniu krytyki kolegów naukowców z uczelni. Próba zrozumienia tego zjawiska może prowadzić do akcentów, które kładziono na literaturę. Gdy Anglia zachwycała się Władcą Pierścieni, swojego Władcę much wydał W. Golding. Powieść opowiadająca o dzieciach, które na wyspie zaprowadzają swój własny porządek, próbują sobą rządzić i zaprowadzić porządek i ład staje się gorzkim studium psychiki człowieka zniszczonej przez wojnę, a także jest jedną z najpopularniejszych antyutopii XX wieku. Kilka lat wcześniej świat poznał kolejne dwie ważne książki: Folwark zwierzęcy i Rok 1984. Obie nie kreowały idyllicznych scenerii i pozytywnych przesłań. Świat rozliczał się z II wojną światową i obserwował ówczesną politykę państw. Jaką rolę pełniły na tym tle powieści fantasy Tolkiena i Lewisa?
Ucieczka od życia
Choć Hobbit ujrzał półki księgarń już w latach 30. (czyli zanim Orwell i Golding opublikowali swoje antyutopie), o Tolkienie stało się naprawdę głośno dopiero w latach 50., gdy wydał Władcę Pierścieni (a więc chwilę po wydaniu niektórych ze wspomnianych wyżej książek). Kroniki Narnijskie mieszczą się w podobnym czasie. Czy więc fantastykę można podejrzewać o eskapizm? Celową ucieczkę od problemów w wymyślony świat?
Uważne zajrzenie w kreację Śródziemia oraz Narnii pokazuje walkę dobra ze złe, która to bitwa nie zawsze wydaje się sprawiedliwa i przewidywalna. Konflikty z naszego świata znajdują ujście w tych wymyślonych krainach. Jest też kwestia problemów społecznych. To u Tolkiena znajdujemy słowa Gandalfa mówiące o tym, by nie szafować wyrokami śmierci (głos w sprawie kary śmierci), jedna z bohaterek przybiera męskie szaty i wyrusza na wojnę (motyw przerobiony przez popkulturę, ale mający swe korzenie kilka wieków wstecz u Tolkiena może być pochwałą emancypacji w patriarchalnej wówczas Europie), pokazanie istot niepozornych, które poza zasięgiem królów i władców zmieniając losy świata, ale też kilka innych rzeczy: wpływ złej władzy na losy świata, potrzeba religii w życiu człowieka (a tu poglądy pisarza na rolę Opatrzności), historia jako nauka wyciągania wniosków, pamięć o dawnych wiekach źródłem tożsamości ludzi itd. To tylko kilka przykładów, które odnaleźć można u Tolkiena. Starannie zakamuflowanych, niektóre być może wynikają z analizy poczynionej dekady po opublikowaniu książki i mogą nie mieć odzwierciedlenia w tym, co planował pisarz, inne jeszcze były aktualne wtedy, gdy powieść powstała.
Sam Tolkien nie lubił alegorii i starannie bronił się przed nią (ówcześni krytycy widzieli np. w Pierścieniu analogię do bomby atomowej). Biografia pisarza również każe zwrócić uwagę na jego zaangażowanie się w życie społeczne (syn, z którym korespondował, walczył podczas wojny; pisarz zaś miał stałą wiedzę o tym, co dzieje się u brytyjskich żołnierzy). Podejrzenia o eskapizm rozmywa dogłębna analiza listów pisarza, w których wypowiada się np. w kwestiach polityki.
Zarzut dotyczący eskapizmu w świat fantastyki nie jest wcale nowy. W wielu przypadkach jest jednak mylny. Pisarz, który pragnie wykreować nowy świat, czerpie z tego realnego pełnymi garściami. Przemyca nie tylko własne poglądy, ale i problemy współczesnego świata. Wkomponowanie ich w wymyśloną krainę być może pozwala zamknąć je w niestarzejących się ramach krainy, która istnieje poza czasem?
Fot. Pexels.com