Żołnierz przyszłości będzie cyborgiem, a nasze myśli będziemy przesyłać w sieci? “Mimowolne cyborgi” Ł. Kamieńskiego [recenzja]

Żyjemy w świecie danych. Danych często nieuporządkowanych, ten wygrywa, kto dane potrafi ujarzmić. Czy z ludźmi, ich umysłami jest tak samo? Czy wojnę przyszłości wygra ta armia, której ciało i umysł da się zmodyfikować najbardziej?

To nie snucie wizji rodem z fikcji naukowej, a przypatrzenie się choć przez chwilę badaniom, strategiom i pomysłom, które już funkcjonują, to też weryfikacja myśli futurystów w kontekście już nie snucia fikcji a odzewu na nie XXI wieku. Próby tej podjął się Łukasz Kamieński, moim zdaniem udanie. W książce tej humanistyka miesza się z technologią. A pierwsze pytanie dotyczy tego, czy mityczny Achilles był cyborgiem? Śmiejesz się? Nie jest to pytanie wcale takie niedorzeczne. Autor pisze o żołnierzach przyszłości, w swą narrację wplatając antycznego wojownika. Tak, Achilles prawdopodobnie jest archetypem żołnierza, którego zdolności poznawcze i fizyczne mogą być modyfikowane. I to już wkrótce, za dosłownie kilka dekad, jeszcze w tym wieku. Jak to możliwe? Opowiada autor, a ja lubię takie snucie, nawet jeśli niewiele się spełni. Choć czemu nie? Łukasz Kamieński w tym kontekście opowiada o tym jak nasze zmysły próbowano okiełznać, jak wiedza biologiczna z technologią je podrasowuje, co w tej kwestii czyniono, a mi w głowie pojawiało się wiele pytań natury etycznej. 

Punktem wyjścia jest jednak amerykańska strategia żołnierza przyszłości, inteligentne umundurowanie, technologia. Brzmi niegroźnie, ale kiedy dojdziemy do kontrolowania pracy mózgu, to myślę, że cywile mają o co się bać. 

Wizja przyszłości zestawiona została przez autora z najsłynniejsza wojną antycznego świata – Wojną Trojańską opisaną przez Homera w jego eposie. A my może powinniśmy uczyć się na przeszłości w kontekście tego, co nas czeka. 

Autor przypatruje się armii, żołnierzowi przyszłości, rozwiązaniom futurystów ale i przypatruje działaniom naukowców. Żołnierz przyszłości (i człowiek przyszłości, bo przecież technologie wojskowe po jakimś czasie stają się powszechne) będzie obdarzony wyostrzonymi zmysłami, być może nie będzie znał ograniczeń. To dobrze. To dobrze? Może wykorzystać to przeciw innym – słabszym, bo będącym tylko zwykłymi ludźmi. Może też to wykorzystać dobrze, ale czy ingerencja w zmysły, ciało, biologię nie da innego postrzegania świata? Co i rusz autor prowokuje do pytań, podsuwa takie interpretacje. Jest to książka ciekawa dla osób, które w fikcji naukowej szukają przepowiedni i proroctw. Jest to też pozycja ciekawa dla osób zastanawiających się nad kwestiami etyki wobec technologii. Jest to przede wszystkim pozycja dostarczająca intelektualnej rozrywki. 

Autor przede wszystkim snuje opowieść o żołnierzu przyszłości, o przyszłej armii, włączając w tę narrację technologię, tak naprawdę mówi o człowieku przyszłości – o człowieku, który sprawi, że będziemy inaczej myśleć o humanizmie, który sprawi nam niejeden dylemat moralny. Patrząc na te rozważania, może sporo na wyrost, ale zacząłem się zastanawiać nad żyjącym w ścisłej symbiozie z technologią człowiekiem (istotą mającą tę technologię, m.in. pod skórą) w kontekście dylematów “etyki” każdej ze światowych religii.

W tych rozważaniach splata się też opowieść o nas: naszym mózgu i jego funkcjonowaniu, roli hormonów, psychiki, terapii stosowanych przez naukę w celu leczenia i stymulacji naszych mózgów. Autor wykonał ogromną pracę, są tu zagadnienia z neurobiologii, kognitywistyki, popkultury, wojskowości ale i badania nad ludzkim mózgiem, przykłady i przypadki medyczne. To opowieść o mitycznym wojowniku Achillesie, o żołnierzu przyszłości ale i o ludzkim mózgu. I o nas, o tym jak funkcjonujemy. Całość ułożona logicznie, bez chaosu formy.

W pewnym momencie autor przywołuje fragment książki Y. Harari’ego o żołnierzach, którzy trafili na pułapkę. Jeden zatrzymuje się i nie może ruszyć, paraliżuje go to. Drugi rusza dalej, potem otrzymuje medal. Oboma rządzi biochemia. Harari zauważa, że odnalezienie sposobu jej kontrolowania pozwoli udoskonalić armię. Kontrolowanie biochemii? Brzmi to jak science fiction, a jak autor tej książki wskazuje, nauka już znalazła sposoby na to. 

Dla mnie to jest książka nie tylko o armii przyszłości, o tej relacji biologii z technologią, która jest science ale nie fiction a jak najbardziej realna (telefonia komórkowa i internet też były na początku technologią wojskową, a trafiły pod strzechy). Autor napisał książkę nie tylko o wojsku, to książka gdzieś w tle o nas w przyszłości – nas jako gatunku, jako ludziach. Świat w niej opisany wyznacza pretekst do zadania sobie pytań o etykę tych biologiczno-technologicznych zmian, wyznaczenie granic, ale przede wszystkim naszej zgody i celowości na te zmiany i zachowania (a może i pomyślenia nad tym, czy my faktycznie mamy coś do powiedzenia?). To książka o tym, co za chwilę, o strategii wojskowej już istniejącej, o badaniach już trwających, o rozwiązaniach w fazie testu, o żołnierzu przyszłości a może i człowieku przyszłości? Podlane sosem popkultury, literatury, nauki. Ta książka to nie relaksująca kąpiel dla mózgu ale orzeźwiający i pobudzający prysznic.  Bo warto pomyśleć nad tym, że kiedyś wystarczyła propaganda i manipulacja, kogoś do czegoś zmusić – słowa czy też “pranie mózgu”, może też przekazy podprogowe, kształtowanie umysłów wg pewnego klucza również zaliczam do tej pierwszej kategorii. Słowa. Można było być jednak na nie odpornym, zawsze ktoś się wyłamał, zobaczył prawdę (“Rok 1984”, “Nowy wspaniały świat”, “Władca much” itd.). Za chwilę nie trzeba będzie słów, w użyciu będzie np. fala, już nie będzie kształtowania zachowań ale sterowanie agresją, smutkiem, radością. Nie potrzeba będzie leków, całej tej “somy”

Książce towarzyszą obszerne przypisy na kilkadziesiąt stron.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *