Odrzucić Jego objawienie [cykl „Po Słowie”]

Dzisiejsza Liturgia Słowa obfituje w symbole, spełnione proroctwa, w mnogość wydarzeń. To jest taka sytuacja, gdy zapowiedzi Starego Testamentu spełniają się. To taka sytuacja, gdy czytasz Apokalipsę i czekasz na Pana i On w końcu powtórnie przychodzi o teraz i tu. Fajne uczucie, wyobrażam sobie. Zaglądając do popkultury to w pierwszym tomie „Opowieści z Narnii” Łucja spotyka państwa Bobrów, oni mówią o proroctwie o dzieciach ludzkich w Narnii, o pojawieniu się Aslana, który pokona wieczną zimę. To jak zapowiedź Aragorna we „Władcy Pierścieni” że „król tułacz wróci na stolicę” (trzeci tom Tolkienowskiej powieści to „Powrót króla”).

W kościołach słychać wiele kazań, dzisiejsza Ewangelia to taki „samograj”. Nie lubię więc w niedziele i święta pisać tych rozważań, bo tego dnia jest ich wszędzie pełno. Ale dziś znowu coś we mnie zaczęło rezonować podczas czytania przed mszą tekstów Liturgii Słowa.

Jedni skupią się na tym, czy to byli magowie czy mędrcy, czy ich było trzech czy może mniej lub może więcej, ktoś skupi się na właśnie spełnionych proroctwach, może na epifaniach (bo to święto „Objawienia Pańskiego” czyli wielu epifanii – objawień Boskości Chrystusa, pokłon mędrców to jedno z tych „ukazań”). Gdy czytałem te teksty przed Eucharystią, moją uwagę skupił może pomijany często fakt w Ewangelii. Czytamy tam, że mędrcy spotykają Heroda, mówią mu prawdę o nowym Królu. Czytamy, że „Gdy to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima”. Herod jest przestraszony i wszyscy wokół niego, atmosfera jest gęsta, władca pewnie okazuje te emocje ostentacyjnie. Ogólnie wiadomo, jaki jest klimat i że władca jest wkurzony. Następnie czytamy:

„Zebrał wszystkich wyższych kapłanów oraz nauczycieli ludu i pytał ich, gdzie ma się narodzić Chrystus. A oni mu powiedzieli: <<W Betlejem Judzkim. Tak bowiem zostało napisane przez proroka: A ty, Betlejem, ziemio Judy, wcale nie jesteś najmniejsze spośród wielkich miast Judy, gdyż z ciebie wyjdzie wódz, który będzie pasterzem Izraela, mojego ludu>>”.

I to na tych kapłanach i nauczycielach chcę się skupić. Swoją refleksję chciałem oprzeć na faryzeuszach i znawcach Pisma. Przekłady na język polski w różnych przekładach Biblii raz mówią o kapłanach ludu, raz o znawcach Pisma. Zajrzałem do greki i owo sformułowanie γραμματεις u św. Mateusza pojawia się po wielokroć, to ci sami „znawcy Pisma” którzy chodzą za Jezusem podczas Jego nauczania, to ta sama kasta, która oburza się Jego nauczaniem, ta grupa społeczna której „biada”, i która była na dziedzińcu Kajfasza gdy pochwyconego Jezusa skazać na śmierć. Mateusz też mówi, że Jezus uczył jak ten kto „ma władzę” a nie jak ci γραμματεις czyli „uczeni w Prawie”. Na początku postanowiłem sprawdzić, czy może chodzi o pogańskich uczonych-filozofów z dworu Heroda, którzy znają jako naukowcy pisma ludu. Ale jednak to prawda: Herodowi pomagają arcykapłani i uczeni w Prawie. Może z lęku i strachu, a może właśnie z pełną premedytacją. Bo wyobraźmy sobie sytuację: Herod jest wkurzony, pewnie okazuje to ostentacyjnie i jest to widoczne skoro z nim przeraziła się „cała Jerozolima”. Było głośno i nie dało się ukryć. Wszystko przez to, że narodził się podobno Mesjasz. Herod jest durny, myśli że to jakiś władca, który go strąci z tronu. Ale arcykapłani wiedzą, że to ten Mesjasz, na którego czekali i o którym mówili prorocy. Co prawda oczekiwany przez Żydów Mesjasz miał być wg niektórych przywódcą religijnym, który wyzwoli Izraela i poprowadzi ludzi do powstania. Ten wkurzony Herod posyła po arcykapłanów, a oni idą i jawnie mówią władcy, gdzie narodził się zapowiadany Mesjasz. Wydają Go – bezbronnego, Dziecię. Może to przez to, że im dobrze w tym bogactwie Heroda, w tej symbiozie z tronem i władzą, która i na nich skapnęła. Bo czy ze strachu to czynią? Bardzo chętnie uczestniczą w tej zdradzie. Może też jest inny powód: nie uznać Mesjasza, by czekać dalej, by ludzi trzymać w tym oczekiwaniu na Jego przyjście, by nie stracić autorytetu i bogactwa i poklasku, bo pojawienie się Mesjasza i ogłoszenie tego ludowi sprawiłoby, że władza uczonych w Prawie by osłabła. A może ci uczeni ludu nie wierzą w Mesjasza, nie wierzą w te proroctwa, które są dla nich anachronizmem, jakąś bajką i klechdą, a liczy się to co tu: bogactwo, władza, przepisy, układy i symbioza z tronem. Gdy mowa o tym, że przeraziła się „cała” Jerozolima to pewnie i arcykapłani.

Ci arcykapłani nie chcą oddać pokłonu Mesjaszowi, nie chcą uznać Go, przyjąć, wręcz Go wydają, jest im łatwiej czekać w wieczność na Mesjasza i odsyłać ludzi do ciągłego czekania, niż przyznać, że On przyszedł, że teraz to nie ich czas ale czas Emmanuela. Całkiem inną postawę przyjmie za kilka dekad Jan Chrzciciel, który uznawany za proroka zrzeka się tej władzy i pokazuje na Chrystusa – na mocniejszego od niego, któremu Jan nie jest godzien nawet paść do stóp.

Pytanie jest następujące: czy naprawdę wierzę w to, że Mesjasz objawił się i to czyni, czy chcemy Go uznać, oddać Mu hołd, uznać Go za Pana swego życia. Uwierzyć tak na serio i przyjąć Go.

fot. CC0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *