Upływające chwile, postanowienia na Nowy Rok i zwalczone depresje noworoczne

O strachu przed nieznanym, o postanowieniach na Nowy Rok i depresji noworocznej kilka słów. Jak spełnić swoje postanowienia, zbytnio się nie obwiniać i dlaczego nie warto stresować się Nowym Rokiem (mam na to naprawdę racjonalne dowody), choć on taki nieprzewidywalny. Trochę o dążeniu do celu, niepoddawaniu się i drobnych upadkach oraz dużych sukcesach. Zamiast tradycyjnych podsumowań minionego roku, trochę treści bardziej uniwersalnych

No i kończy się. Dzieciaki za oknem od kilku dni testują fajerwerki, jeszcze fryzjerzy mają pełne ręce roboty, w marketach szaleją tłumy (dobrze, że dziś sklepy otwarte krócej, bo z autopsji wiem, że nawet 10 minut przed zamknięciem marketu kasjerzy mają pełne ręce roboty – nie tylko w sylwestrową noc). Bale, suknie, szampan, muzyka, taniec, wino i śpiew, fajerwerki, podsumowania, wspomnienia i nadzieje. Ale i jakiś strach o to, co przyniesie nowe. Podsumowań w sieci jest już mnóstwo. Jest chyba coś takiego, jak dobrze klikalne tematy. Każdy większy portal chce zrobić swoje zestawienie wydarzeń, zjawisk, książek, filmów, płyt itd. Fajnie to wygląda, ale jeśli ktoś ma na Facebooku zalajkowane  kilka portali prasowych, kulturalnych lub internetowych, to takich podsumowań roku dostaje kilkanaście (i to już dni przed zakończeniem roku). Ja chcę trochę praktyczniej podejść do tematu.

Szampańska zabawa będzie trwała do białego rana, ale po niej nadejdzie proza życia. Nie wprawiając Cię w pesymistyczne i katastroficzne klimaty, chcę pokazać, jak z niektórymi strachami walczyć. No i jak się nie „nakręcać” niepewną przyszłością. Nie mówię tu o horoskopach, których na Nowy Rok jest pełno (i ta komiczna wizja kilkunastu tysięcy Strzelców, którym pisana nagła poprawa kondycji finansowej lub szóstka w Totka).

To, co było, będzie.

Najgorszym lękiem, którzy przydarza się wszystkim tym, którzy nagle budzą się pierwszego stycznia i uświadamiają sobie, że oto już bardzo pewnie stoi nad ich głowami Nowy Rok, wbrew pozorom nie jest (jeśli nadal chodzisz do szkoły) przywołanie do tablicy, aby zapisać temat zajęć, i pomylenie się w dacie, pisząc cyferkę wstecz w zapisie roku. Tu chodzi o to, że a bo tamten rok był taki fajny, albo nie był taki wcale najgorszy, bo choć coś się mogło nie udać, to jednak nadal żyję, nie było tak źle. A ten Nowy Rok? On przecież taki niepewny. Ludzie jednak często nie chcą sobie zdawać z tego sprawy, że to jest tylko jakiś sposób na usystematyzowanie i zamknięcie czasu (czegoś abstrakcyjnego) w lepszych lub gorszych ramach ludzkiego myślenia. W Nowym Roku stajesz się starszy, zamykasz pewien etap swojego życia (umownie przyjęty na 365 lub 366 dni), kończysz kolejny rok pracy lub edukacji, zaczynasz nowy. Ale nadal jesteś sobą, masz tę samą rodzinę, te same rzeczy w domu, te same wady i zalety. Nawet ubrania i zastawiony jeszcze na sylwestrową zabawę w starym roku stół jest ten sam. Bo choć kartka w kalendarzu się zmienia, Ty nadal jesteś sobą. Nie ma co się martwić na zapas o jutro. Traktuj Nowy Rok jako kontynuację poprzedniego (jeśli chodzi o niezrealizowane cele albo osiągnięte już rzeczy, jakieś sukcesy, plany na przyszłość). Ale jest jeszcze pewna przełomowa myśl!

Stare za plecami.

O ile to, co dobre, możesz dalej kontynuować (w poprzednim punkcie napisałem Ci, że tak naprawdę zmienia się w Twoim życiu tylko coś umownego), tak wszelkie błędy, niepowodzenia, porażki jednym ruchem ręki możesz zostawić w tyle. Zaczynasz (umowny, to umowny, ale zawsze to coś) nowy okres, w którym możesz doszlifować swoje umiejętności, a porażki zamknąć w minionym roku. To jest w życiu ważne. Nigdy nie jest za późno, aby coś naprawić. Tak naprawdę choćbyś i upadł, natychmiast możesz powstać, już nie dopuścić do powtórzenia błędu. Mówiąc złe słowo, możesz przytłumić je całą masą pozytywnych sformułowań. Rany, choć goją się, zostawiają często blizny. Być może to, co było złe, tak szybko nie da się wymazać z pamięci, ale możesz zacząć od nowa, coś zmienić i przyczynić się do zmiany pewnych zachowań. Inni to zauważą. Pamiętasz Scrooge’a z opowiadania Dickensa? A naszego niezniszczalnego Kmicica? Na poprawę nie jest nigdy za późno, a tu dostajesz już na starcie bonusy, bo wszyscy wokół będą starali się zmieniać, wcielać w życie nowe plany, zapominać o błędach. Problemy zostaw w tyle, pomyśl optymistycznie o tym, że wszystko może się zmienić. Nie licz na nagły przypływ rozwiązać, ale sam stań się tymi rozwiązaniami. Czasem odpowiedź jest tak blisko nas. Postaraj się, choć to niełatwe, zmienić sposób myślenia, dostrzegać małe sukcesy, zapomnieć o problemach i zacząć na nowo.

Jak nowy dzień.

Każdego dnia wstając rano wiesz, że dostajesz kolejną szansę na polepszenie swojego życia. Dostajesz kolejne 24 godziny na naprawę siebie, to jest kolejna doba Twojego życia. Wstając rano wiesz, że tej nocy wielu ludzi już nie wstało, a Ty masz kolejną szansę na realizację swoich planów, zmianę zachowań. Nikt nie każe Ci być pracoholikiem, bo to też niezdrowe. Ale staraj się ten czas wykorzystywać jak najlepiej, nawet jeśli będzie to oznaczało tylko kilka drobnych zmian (ale zawsze to już coś, niż bierne trwanie). Ale mówię tu o dniu, a przed Tobą jest perspektywa ponad 360 takich dób. Owszem, nikt nie zna przyszłości, nie wiesz co za rogiem. Ale nie ma co zakładać najgorszego scenariusza. Bądź optymistą, zakładaj dobre plany. I wierz, po prostu wierz, że wszystko będzie dobrze (niezależnie od wyznawanej religii lub jej braku).

I postanowienia.

Każdy z nas to chyba poniekąd zna. Planujemy na kolejny rok całą listę różnych rzeczy do naprawienia. Gdy mija kolejny okres w naszym życiu, wszyscy się chwalą w sieci tym, że nie udało im się podołać (oczywiście ci, dla których była to zabawa, potrafią się z tego śmiać, mają dystans do siebie). Ale jest pewnie i grupa takich osób, które mają na tym punkcie wyrzuty sumienia, obwiniają się, mają do siebie pretensje i żal. Mogą nawet wpaść w noworoczną depresję. Gdy tworzymy listę rzeczy do zrealizowania, napełnia nas optymizm, wiara we własne siły, już mamy w głowie wyobrażenie spełnionej misji (fantazja nam tu np. pokazuje zdobycie kolejnego ośmiotysięcznika, choć czasem z braku kondycji możemy mieć nawet problem, aby wejść po schodach). Nie nakładajmy na siebie ciężarów, których nie będziemy w stanie unieść. Po co sobie kłaść na barki niemożliwe, a potem żałować, że nie wykonało się tego. Lepiej znając siebie, wiedząc o sobie tyle rzeczy, żyjąc ze sobą tyle lat, rozpoznać „rynek” i według tego badania własnej osobowości zaplanować kilka rzeczy. Nawet jeśli zrobisz połowę to ok. A czasem życie może napisać tak różne scenariusze, że zrobisz coś ponad normę. O, czy nie lepiej byłoby usiąść i powiedzieć sobie, że udało Ci się zrobić więcej, niż planowałeś? Ale urośniesz we własnych oczach! I to lepsze, niż zamartwianie się.

Wcześniej.

Nie odkładaj postanowienia na później. Zacznij już teraz, w tej chwili. Niezrealizowanie postanowień często bierze się z tego, że są odkładane w czasie. E, dziś nie mam siły. Zacznę już jutro. Następnego dnia pada, więc: przełożę to na inny czas. Nie, zacznij już dziś. Jeśli to, co spisałeś na kartce, jest dla Ciebie ważne, jeśli chcesz to na pewno zrobić, to zacznij już teraz. To hasło: żyj tak, jakby jutra miało nie być. Jest bardzo optymistyczne, ale i zarazem pesymistyczne. A życie jest za krótkie, aby ciągle hamować swój rozwój. Zacznij wcześniej, najlepiej kilka dni przed Nowym Rokiem, oszczędzi Ci to presji otoczenia i okoliczności. I próbuj – próbuj do skutku. Być może uda Ci się dopiero w połowie roku, może pod jego koniec. Nie jest ważna ilość prób, ważny tu jest skutek. Nie musisz planu zrealizować od razu, ważne, aby Ci się udało (nieważne kiedy, ważne że w ogóle).

Przemyśl

Pomyśl o tym, czy na pewno chcesz daną rzecz zmienić. Jeśli coś wpiszesz na listę „na w razie czego”, bo „być może się uda”, to nie będziesz do tego dążyć. Ominiesz to na liście pewnie setki razy, a dodatkowe treści na kartce tylko przysłonią te ważniejsze. Zapisz to, co na 200% chcesz zmienić. Przemyśl to, pomyśl jak do konkretnych rzeczy dojść, co Ci będzie potrzebne, co bez wątpienia nie ułatwi zadania. Po prostu: zadaj sobie pytanie, czy na pewno tego chcesz. Czasem pewne nieuporządkowanie lub brak konkretnego zachowania nie jest naszą wadą, ale zaletę (lub czymś, co nas cechuje, wyróżnia z tłumy, czyni z nas pewną „markę”). Masz głupie poczucie humoru i chcesz to zmienić? Być może nie musisz, bo gdzieś wokoło są koneserzy Twoich nieprzemyślanych i spontanicznych reakcji. Nie ma? Na pewno nie ma? No, to chyba warto zmienić (ale dobrze się rozejrzyj wokoło, bo muszą gdzieś tam być :))

Spisz

Postanowienia musisz mieć spisane np. na kartce. Dobrze mieć je gdzieś pod ręką (np. w osobistym kalendarzu lub notatniku, powieszone na korkowej tablicy, w portfelu, w kieszeni). Często zerkaj, analizuj, rozliczaj się z tego, co masz napisane. Nie dołuj się, jeśli nie wyszło. Pomyśl, czy wina nie leży po stronie Twojej złej organizacji czasu, albo czy nie było wówczas niezaplanowanych (i ważnych) spraw lub nagłych gości. Analizuj i sprawdzaj, dlaczego nie udało się czegoś zrobić (lub też, co Ci jest potrzebne do wykonania planu). Możesz też powiedzieć znajomym, aby Ci o czymś przypominali (i poniekąd „korygowali” Twoje zachowania) lub zrób sobie piękną tapetę w Photoshopie i ustaw na Pulpicie (ze swymi postanowienia, rzecz jasna). Każdą zrealizowaną z listy rzecz wykreślaj, celebruj swój sukces. Należy Ci się za włożoną pracę. Ale to dodaje też siły do kolejnych rzeczy. Serio! 🙂

Małymi krokami.

Nie ma co się spieszyć, ostatecznie nie liczy się czas, a jakość (i cel). Nie nakładaj sobie ciężarów. Skupiaj się na pojedynczych rzeczach, wykonuj je starannie, bo przecież nie liczy się zbiegnięcie ze szczytu, ale zejście z niego. Ale pamiętaj też, aby przez Twoje prace nad sobą nie cierpieli inni. Pracujesz nad sobą, aby innym żyło się z Tobą łatwiej. Nie utrudniaj im tego po drodze. I pamiętaj: małymi kroczkami do celu.

I pamiętaj:

Jeśli Ci się nie uda, nie obwiniaj siebie za to, nie dołuj się. Nie jesteś jedyną osobą, której coś nie wyszło. Ostatecznie każdy dzień jest dobry na zmianę i realizację swoich celów. Jeśli Ci się nie uda w tym roku, zrobisz to w kolejnym. Odmierzany przez nas czas ma się nijak do tego prawdziwego, kalendarz to tylko owoc naszej chęci zapanowania nad zjawiskiem abstrakcyjnym. Ważne jest, aby udało Ci się wykonać pewne rzeczy prędzej, niż później. Ale jeśli Ci się nie uda, to pamiętając o tym co napisałem wcześniej, traktuj kolejny rok jako kontynuację poprzedniego. Depresje noworoczne miną. Nawet jeśli skoczy Ci kolejny rok, to nadal jesteś sobą. Nie zmieniaj się, jeśli jesteś spontaniczny i nie czynisz tym krzywdy drugiemu człowiekowi (ale i sobie). Nie chciej spoważnieć, bo mam już 18 lat…; mam 40 lat…;  jestem menadżerem w firmie…;  jestem matką 8 dzieci…; Bądź sobą – indywidualnością na swój sposób. A zmiany w mentalności, jeśli mają przyjść, to i tak nadejdą. Wiedzy i życiowej mądrości też nie widzisz, a z wiekiem i doświadczeniem one przychodzą.

A na koniec.

Nikt nie zna przyszłości, ludzie od dawna byli niepewni tego, co ich czeka. Żyj po prostu najlepiej jak potrafisz, realizuj swoje plany, dawaj jak najwięcej od siebie, miej realny wpływ na to, co może Cię czekać. Jest takie hasło: żyj tak, jakby jutra miało nie być, czyli po prostu: żyj chwilą. Wiem, brzmi trochę banalnie. To są bardzo utopijne hasła, ale nie są niewykonalne. Na początku mogą takimi się wydawać, ale jest tak tylko z jednego powodu: trening czyni mistrza, ćwiczenie prowadzi do celu. Gwarantuję, że na 10 prób właśnie 9 może być nieudanych. Ale jest jedna, która doda Ci satysfakcji. Umocniony nią spróbujesz ponownie i w ten sposób później na owe dziesięć prób, to właśnie dziewięć da Ci sukces. Ludzie zazwyczaj chcą zmienić w sobie wszystkie wady hurtem. Łapią się za wszystkie naraz, a nie udaje im się poprawa żadnej. Czasem wystarczy skupić się na jednej, dopracować ją do perfekcji i zacząć kolejną. Niektóre będziesz ćwiczyć przez tydzień, nad niektórymi pochylisz się aż do końca życia. I jeszcze jedna ważna rzecz: nie wszystko jest zależne od nas samych –  to jest jedna z tych prawd, których ciągle muszę się uczyć od nowa. Ale jednak bardzo dużo mogę zrobić sam, aby swoje życie uczynić lepszym.

===

EDIT życzenia są na 2014 rok, ale na kolejne także jak znalazł 😀

A Czytelnikom bloga dziękuję za obecność. Ten miniony rok był lepszy, niż się mogłem spodziewać. Problemy same się rozwiązały, wiele rzeczy wyszło lepiej, niż planowałem. Poznałem mnóstwo inspirujących ludzi zarówno w blogosferze, jak i w realnym życiu. Odkryłem kilka ważnych dla mnie prawd o samym sobie, zdobyłem nowe doświadczenia. Zrozumiałem wiele, zarówno o sobie, jak i o świecie. Nabyłem nowych umiejętności. I wątpliwości są czasem nadal, ale gdyby człowiek wiedział, że zawsze podąża właściwą drogą, każdy z nas byłby spełniony w 100%. Jednak i tak czuję się dobrze. I wiem, że ta droga nie prowadzi donikąd, choć świat często tak właśnie podpowiada. Jednemu tę prawdę podpowie wiara, drugiemu mądre książki, komuś innemu drugi człowiek. Mnie chyba napędza to pierwsze. A pozostałe dwa są jakby przy okazji (choć równie ważne i także je czuję). Wam też w tym Nowym Roku życzę, aby cała trójka (lub też ta lista spersonalizowana na własny użytek) umacniała Was, dodawała sił. I cierpliwości życzę. Dostałem ją w życzeniach świątecznych od kolegi i chyba on sam nawet nie wie, jak mi to jest potrzebne 🙂

Udanego, optymistycznego i spełnionego Roku !!!

 

Wszystkie wykorzystane w artykule zdjęcia podlegają darmowej i legalnej licencji CC (Creative Commons) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcia na licencji CC pobrano z:   http://www.publicdomainpictures.net

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *