Naucz się inspirować innymi, naucz się inspirować życiem. I zostań ,,pisarzem życia”. Nie wiesz jak? Przeczytaj w tekście. Jest też coś o budowaniu postaci i o pisaniu w ogóle
Prolog
Ludzie są fascynujący, ciekawi. Wiedzieli to reportażyści, wiedzą pisarze. Spotykani każdego dnia przechodnie, pasażerowie autobusu, koledzy, oni wszyscy inspirują nas. I życiowo, i zawodowo (gdy paramy się pisaniem). Kapuściński kiedyś napisał, że gdy umiera człowiek, umiera wraz z nim biblioteka. Oczywiście ta opowieści, historii, doświadczeń.
Im bardziej skupiamy się na obserwacji innych, tym bardziej zauważamy ich różnorodność. I piękno przy okazji.
Tło
Wczoraj szedłem przez swoje rodzinne miasto. Widzę pana, starszy, wysoki, szczupły, ubrany w długi damski pikowany płaszcz. Rozpięty. Prowadzi czerwony rower i kuleje, właściwie jednoślad służy mu do podpierania się (tak jak laska lub kij). Idzie w kierunku kolegi. Tamten do niego coś mówił, niedosłyszałem. Pan z rowerem nagle mówi: a gdzie to jest napisane, że to jego, albo moje? I ja tak idę i myślę: czy on ten rower właśnie ukradł, czy też coś kontekstowo innego z tego wynika. Dodaj do tego mgłę, szarugę, tłum ludzi wokół i jeszcze jakiś zgrabny epitet. I masz fajną scenę albo literacki obrazek.
Kiedyś pracowałem przy kasie na Ursynowie w Warszawie. Przychodzi pani ze schizofrenią, robi awanturę klientom i mnie. Odchodzi, by przyjść za godzinę i znowu się awanturować. Pan w autobusie, który mówił trochę żartobliwie, że żonę możesz ocenić dopiero w dniu pogrzebu, albo kobieta głośno mówiąca przez telefon, że jej kolega jest (nie dosłownie, ale jakoś tak) niedorozwinięty społecznie i trzeba użyć na nim prymitywne metody (tzn. wywiesić w pracy anonimowe kartki z poradą, jak się zachowywać). Gdy jadę co jakiś czas około 7.00 do Lublina, w Dęblinie wsiadam do drugiego pociągu, w którym od trzech lat spotykam zabawnego konduktora. Zawsze uśmiechnięty, zagada do innych, pożartuje, na odchodne powie do widzenia. Nie jest ważne to, że może nie zdążyłem wypić kawy (albo ledwo żywy wyciągam kubek z czarnym naparem, popijam i wiem, że z pociągu jadę prosto na uczelnię, potem jeszcze na niej siedzę, a potem jeszcze i jeszcze, i… jeszcze). Takie poranki są fajne.
Już wiesz o co mi chodzi? Nie? Jejku, jaki ja enigmatyczny jestem! 🙂
Ludzie wokół są ogromnie inspirujący, wystarczy trochę ich poobserwować, zapamiętać zachowania, wczuć się w to, co oni czują lub mogą czuć. A może pomyśleć o tym, co ten pan lub pani zrobiliby, gdyby…
Nie musisz być reporterem, pisarzem, psychologiem, by obserwować. Nie każę ci być wścibskim, podsłuchiwać itd. Po prostu przestać na chwilę myśleć, wyłączyć siebie i po prostu wszystko obserwować. Kto wie, czy jakaś mocna inspiracja, jakieś wewnętrzne wow nie pojawi się samo?
A może jesteś właśnie pisarzem?
Jak to z pisarzami bywa?
Czy każdy jest pisarzem, czy tylko ten, kto co już wydał? A jeśli tak, to czy gdy wydał, ale w sieci, to też jest? Wierzę, że każdy z nas jest pisarzem (w takim klasycznym ujęciu to oczywiście jest ten, kto napisał coś, wydał i ma odbiorców, ale chodzi mi o szerszy kontekst, bo nawet gdy komuś coś opowiadamy, to tworzymy własną fabułę, bardziej lub mniej związaną z prawdą, ale jednak). Nawet każdy z nas przekazuje fakty ze zdarzeń inaczej, różne opowieści.
Relacjonując życie, pisząc pamiętnik, blogując – jesteśmy pisarzami. Jako zawód mogą sobie to wpisać ci, których książka stoi na półce w księgarni. A co, jeśli wprowadzić nową kategorię: pisarz życia?
Najpierw jednak o tych zawodowych.
Dalej
Gdy tylko dowiedziałem się, że mogę pomóc w zaprezentowaniu tej pozycji w sieci, od razu się zgodziłem. Sam piszę, ale głównie do szuflady i wydaję swoje powieści póki co w wersji elektronicznej. Od otrzymania do zrecenzowania minęło kilka dni (całość była do pochłonięcia w około 4 godziny mojego wolnego czytania). Dlaczego? Przez ostatnie trzy lata pisałem swoją czwartą powieść, dużą książkę i w tym tygodniu postawiłem w niej ostatnią kropkę. I nagle uświadomiłem sobie, jak wiele zawdzięczam ludziom, którzy byli przez te trzy lata wokół mnie, czy to w mieście, czy też w Lublinie. Ich wsparcie, rozmowy z nimi, nasze wspólne wymiany zdań (szczególnie tych różnych, bo fajnie, gdy się różnimy i potrafimy kulturalnie wymienić swoje stanowiska, słuchać siebie). Ludzie też inspirują. Swoim bliskim, znajomym, przyjaciołom napisałem dedykację.
Ale wsparcie to jedno, a materiał, to drugie. Obserwując ludzi, słuchając ich, analizując pod kątem zachowań, zaczynasz ich rozumieć. Może i współczuć? A może myśleć nad motywami ich działań? Zadajesz sobie pytania, szukasz odpowiedzi. Wiesz więcej o świecie. Niektóre zachowania możesz opisać. Ja nigdy nie tworzę ze spotkanego w realnym świecie człowieka postaci pierwszoplanowej (chyba, że robię reportaż), tych przygodnie mijanych umieszczam czasem gdzieś w tle, epizodycznie, ale też nieczęsto o nich mówię. Przetwarzam ich zachowania, ale na bazie konkretnego człowieka buduję kogoś innego.
Pani Renata Chołuj pewnie też nie spotkała w realnym świecie tych osób, które opisała. Doktora Szroniewskiego, jego mamusię, kuzyna… pewnie żyją na świecie podobne postaci, nie są jednak tak w stu procentach podobni do realnych. Głównego bohatera może np. tworzyć pesymizm kogoś znajomego, pogląd na politykę członka rodziny, a ten w kwestiach damsko-męskich np. koleżanki lub kolegi. Cechy kilku osób znajdą się w bohaterze literackim. Może ktoś w powieści miał cechy innej osoby, żyjącej naprawdę? A może to wszystko tylko fikcja?
Jeśli jednak będziesz pisał powieści na podstawie tego, co mówią ci znajomi i kumple, jeśli ich osobowość w skali 1:1 przeniesiesz do swojej opowieści, to wiesz co? To znajomi nie będą chcieli z tobą rozmawiać, albo obrażą się. Bo rozpoznają się w tym. Inspirowanie się nie jest złe. Nie uczyń jednak z niego priorytetu. Najfajniejsze historie to te, które powstają w głowie. Dlaczego masz się ograniczać do cech prawdziwej postaci, jeśli twoja wyobraźnia jest nieograniczona, a bohater im bardziej złożony, tym ciekawszy.
Tylko że nawet pan z czerwonym rowerem, spotkany naprawdę, może być tak inspirujący, że gdy twój bohater będzie załamany siedział przy drodze, to gdy go spotka, od razu się rozchmurzy. I choć ten pan będzie tam tylko tłem, to ubarwi opowieść.
I pamiętaj, każdy z nas jest pisarzem. Nie każdy jednak o tym wie lub chce wiedzieć. Bo więcej jest na świecie pisarzy życia, niż tych definicyjnych, którzy napisali książkę i ją wydali. Nawet gdy opowiadasz bliskim o kimś spotkanym w metrze, opisujesz sympatię, piszesz o kimś na blogu, w pamiętniku, a może w opowiadaniu, jesteś pisarzem – pisarzem życia. To ty grasz w nim rolę, tworzysz swoją postać. Dostrzegasz też innych bohaterów. To też od ciebie zależy, jakie relacje będzie miał twój bohater z innymi postaciami.
Wszystkie wykorzystane w artykule zdjęcia podlegają darmowej i legalnej licencji CC (Creative Commons) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcia na licencji CC pobrano z: http://www.publicdomainpictures.net