Po Wielkiej Nocy codziennie Pan przemawia do nas w czytaniach mszalnych przez teksty dotyczące kształtowania się Kościoła, mnóstwo opowieści o apostołach i o Apostole Narodów – Pawle. Dziś Wniebowstąpienie czyli 40 dni minęło od Wielkanocy (w Polsce będziemy świętować w niedzielę, ale kalendarz to kalendarz – to dziś Chrystus wstępuje do Ojca). Warto więc popatrzeć na dzisiejsze Słowo.
W Dziejach (Dz 18, 1-8) Paweł osiada w Koryncie, że zna się na robocie to zatrudnia się i pracuje, a na weekendach (w Szabat) idzie i naucza Żydów o tym, że Mesjaszem jest Chrystus. I już na tym byśmy mogli poprzestać i powiedzieć: „ora et labora”, módl się i pracuj, idź do ludzi jako świecki i ewangelizuj, nie tylko duchowni powinni głosić Pana ale każdy ochrzczony jest do tego powołany swoimi słowami i postawami (Paweł daje przykład prawdy swych słów także pracą wśród ludzi). I to wszystko prawda, i absolutnie każda z tych interpretacji jest spoko i na miejscu. Ale wgryźmy się w to jeszcze. Paweł tak głosi i głosi, zamiast „poczilować” przy weekendzie to ewangelizuje a słuchacze swoje.
Paweł zaczął od Żydów – od ludzi uformowanych: znają Pismo, znają historię przymierzy zawartych z Jahwe (m.in. przymierze po Potopie, przymierze zawarte z Abrahamem, jest tam też historia o wyjściu z Egiptu, Dekalog), znają proroków, czekają na Mesjasza. Tu nie potrzeba pracy u podstaw TYLKO uznania, że ten Mesjasz, na którego czekają to Jezus i że już jest po: Wcielenie, śmierć, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie, Jezus przyjdzie powtórnie, Jego krew była chrztem ludzkości.
Wierzę, że tak to mogło wyglądać.
Paweł poszedł najpierw do nich w tym czytaniu. Ale oni swoje. I co robi Paweł? Nie siedzi i nie tłucze im w głowach, że „błagam, zrozumcie, błagam…”. Jezus sam mówił, że są tam ludzie, którzy mają oczy i nie widzą, mimo uszu – nie słyszą Jego nauki, cudów. Paweł mówi: spoko, „Sami ściągniecie na siebie zgubę. Ja nie ponoszę za to winy. A od tej chwili pójdę do pogan” (Dzieje Apostolskie).
I idzie do Pogan. I oni przyjmują, wierzą, nawracają się. Paweł nie zaczął tu od razu od nich a to ich serce wydało owoc. Często ci, w których nie pokładamy nadziei są tymi, w których Słowo działa najsilniej. Często też jesteśmy jak ci pierwotni słuchacze: mamy zaplecze do przyjęcia Słowa, mamy wiedzę, znamy Pismo, znamy dogmaty, słuchamy takich rekolekcji, innych, chodzimy do kościoła. A czy wierzymy? Czy znamy Jezusa, czy jest naszym Mesjaszem?
W Ewangelii (J 16, 16-20) dziś Jezus mówi, że wiara w Niego i reakcja świata to dwie różne rzeczy:
„Zastanawiacie się między sobą nad tym, że powiedziałem: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie już widzieć, ale wkrótce znowu Mnie zobaczycie». Uroczyście zapewniam was: Wy będziecie płakać i narzekać, świat zaś będzie się cieszył. Wy będziecie się smucić, lecz wasz smutek przemieni się w radość”.
Świat będzie się cieszył, radował, świat będzie obfitował w uciechę a Jego uczniowie będą płakać. No Paweł się porządnie wkurzył na Żydów, ale nie załamał się, poszedł do pogan. To, że będziesz wierzył nie znaczy, że będzie tylko kolorowo, może nawet będzie trudniej. Ale to przecież nie w świecie a w Nim jest ta prawdziwa droga.
Bo tak w gruncie rzeczy to ci poganie od Pawła mogli być przecież moralni do potęgi (nie musieli być wcale tacy źli) ale ich radość z używania świata w końcu musiała mieć granice, taki pogubiony i zmęczony hedonizmem człowiek wie, że Jego przykazania to nie jakiś przymus i ograniczenie wolności, ale właśnie prawdziwa wolność. Zrozumie to ten, ktoś na serio się pogubił i odnalazł Boga, nie ten często letni wierzący w Boga (jak ci, do których Paweł nie dotarł, a czy my jako chrześcijanie – znający przecież Chrystusa, ochrzczeni – czy i my tacy nie jesteśmy w gruncie rzeczy?)