Jak biegać zimą? Zimowa motywacja do uprawiania sportu

Sesja jak co roku zaskoczyła studentów. Warto jednak czasem oderwać się od notatek i dotlenić mózg. No tak, wszystko w porządku, tylko aura za oknem nie powala na kolana? Nic bardziej mylnego! Chcę Ci pokazać, że zima to wprost wymarzona pora na uprawianie sportu. Serio!

Chcę podzielić się z Tobą motywacją do zimowego biegania, bo… bo na innych sportach się nie znam. A bieganie? Nie jest wcale czymś skomplikowanym, choć wymaga przygotowania, odpowiedniej wiedzy, choć łatwo o kontuzję, to jednak gdy użyjemy głowy, nic wielkiego nam się nie stanie (pamiętasz dzieciństwo, gdy ganiałeś za piłką nożną lub bawiłaś się w berka? Jako dzieci wiedzy o odpowiedniej rozgrzewce, nieprzeciążaniu organizmu, umiarze i odpowiednim stopniu intensywności wysiłku nie mieliśmy, a wszystko było w porządku. Ale jednak dzieciństwo minęło i czasem też warto coś poczytać, gdy chcemy ćwiczyć tak na poważnie).
Wypadałoby jakoś Cię zmotywować, jeśli nadal się wahasz. Ale zacznę od końca, czyli od trudności i przeszkód, które skutecznie odkładają trening do wiosny (a w ekstremalnych wypadkach każą Ci czekać nawet do lata).
Mit. Nie ma czegoś takiego jak odpowiednia pora do biegania. Nie ma złej pogody, są tylko ograniczenia tkwiące w Twojej głowie. Pamiętam pewien letni trening, gdy wybiegliśmy z kolegą po 22.00, akurat gdy padało. Było to 2 lata temu, a ja ciągle to pamiętam. Dlaczego? Nie, nie z powodu przemoczenia, ale ze względu na ciekawe przeżycia. Ulica oświetlona sztucznym światłem, kałuże, ciepły deszcz i mijane po drodze samochody. Takich widoków się nie zapomina. Zimą jest identycznie. Gdy tylko pokonasz uprzedzenia przed zimnem, od razu zorientujesz się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybiec i cieszyć się z warunków atmosferycznych. Zamień uprzedzenia na plusy. Nawet bieg po śniegu może być przyjemny.

 

Zimno. To chyba główny utrudniacz i bariera blokująca przed wyjściem z domu. Jako osoba kochająca ciepło i, jeśli na to pozwoliłby tryb życia, mogąca w ogóle nie odchodzić od grzejnika, w pełni rozumiem akurat tę blokadę. Ale jej nie pochwalam. Bo nawet największy mróz można pokonać aktywnością. Gdy zaczynasz chodzić, maszerować, biegać, jeździć na nartach, chodzić z kijkami, zjeżdżać na sankach itp., od razu rozgrzewasz organizm. Nie jest Ci więc zimno. Wybiegając z ciepłego domu możesz na początku poczuć powiew chłodu, ale jest to stan trwający do 30-60 sekund. Potem już przyzwyczajasz się do pogody. Pomyśl, że koszt Twojego biegu to tylko 30 sekund chłodu, które zamienisz na kilkadziesiąt minut odświeżającej rozrywki dla organizmu. Ogromną rolę odgrywa tu też odpowiedni ubiór. Jeśli założysz na siebie zbyt lekki strój, to i organizmu nie oszukasz, narażając go na wychłodzenie. To, co musisz koniecznie zrobić, to osłonić plecy, chroniąc nerki. Nie może ci podwiewać pleców oraz szyi. Wpuść zatem wszystkie bluzki i koszulki w spodnie. Dla wygody i komfortu dłonie także osłoń rękawiczkami (nawet dwoma parami, co w pełni rozumiem). Ale nie pozwól zgrzać się, jeśli czujesz się mokry, lepiej potruchtaj do domu, nie zatrzymuj się jednak, wtedy narazisz się na przewianie.
Cebulka. I tu zaczyna się kolejny problem: a bo się przeziębię, gdy się spocę. A powiedz to ludziom, którzy profesjonalnie biegają, to popatrzą na Ciebie z politowaniem.  Tajemnica zimowego biegania jest prosta: ubierz się na cebulkę, zakładając np. T-shirt, bluzę i lekką kurtkę. Osłoń przy okazji szyję szalikiem lub arafatką (ja używam tej ostatniej od wczesnej jesieni do późnej wiosny i nie narzekam), czapka zakrywająca uszy i przylegająca do głowy. Taki zestaw, zależy od Twoich indywidualnych preferencji, wystarczy gdy nie masz profesjonalnego stroju. W zeszłym roku tak właśnie trenowałem: w bawełnianej koszulce, bluzie z kapturem i lekkiej kurtce przeciwdeszczowej, która nie przepuszczała wiatru. Żadna z tych rzeczy nie była profesjonalna, kurtka jedynie była z tych wiatroszczelnych, ale to też prawie każda tego typu taka jest. Pamiętam, że biegałem tak zimą i nic mi nie było. Taki zestaw wystarczy. Ale jeśli myślisz poważniej o bieganiu i chcesz to robić częściej, możesz zainwestować w koszulkę lub bluzę do biegania. Nie musisz mieć obu, jeśli nie masz zamiaru brać udziału w zawodach. Jeden z tych elementów wystarczy. Grunt to materiał, jeśli masz koszulkę lub bluzę do biegania, wiesz, że materiał z jakiego zostały wykonane, nie przepuszcza potu i zapewnia regulację temperatury. Jeśli zatem kupisz koszulkę, możesz na nią założyć bluzę (opcjonalnie dodatkowo lekką kurtkę) i tak biegać. Mając specjalną bluzę, pod nią zakładasz bawełniany T-shirt, a na wierz (również opcjonalnie) lekką kurtkę. Ma być Ci ciepło, ale nie możesz się zgrzać. Ja biegam w zwykłej koszulce, bluzie do biegania i bezrękawniku. Plecy i szyja zabezpieczone, trochę jest mi chłodno od łokcia do nadgarstków, ale akurat przez to nie zachoruję, a w czasie biegania zapomina się o tym.
A bo się pośliznę. To kolejny argument i kolejny do obalenia (no chyba że biegasz po zamarzniętym jeziorze, co naprawdę z potrzeby serca i rozumu Ci odradzam, bo to już graniczyłoby z głupotą :)). Nie musisz biegać po lesie lub przez największe ślizgawice, wybieraj trasy, gdzie lodu nie ma. Dobrym rozwiązaniem są szkolne bieżnie lub przestrzeń miejska (posypane solą i piaskiem chłodniki, jezdni także unikaj). Biegając po mieście, rano gdy jeszcze jest ciemno lub wieczorem (gdy, jak się domyślasz, również szaro lub czarno) miej odblask. Zawsze. Choćby opaskę lub elementy na butach, kurtce, spodniach lub czapce, które zapewnią Ci widoczność. Mówiąc o podłożu i wspominając wcześniej o stroju, dodam tylko jedną uwagę. Możesz nie mieć profesjonalnego stroju, pokazałem Ci kilka zamienników górnej części odzieży (bo o getry lub dresy to wiem, że martwić się nie musisz, te pierwsze kupisz za kilka złotych, te drugie za kilkanaście, a o ile góra jest ważna, tak dół już nie musi być zbyt profesjonalny). Jednak buty. Dobrze mieć dobre adidasy, jeśli myślisz o częstym bieganiu, pomyśl o profesjonalnych. Mają Ci służyć. A w bieganiu to właśnie stopy są najważniejsze i to właśnie je możesz najbardziej skrzywdzić, biegając w złym obuwiu (trampki i halówki tylko na szkolnym korytarzu się sprawdzają, o ile kocham trampki, tak bałbym się w nich biegać). Buty, pamiętaj.
Bo się nie chce.  Zrób tak, aby Ci się zachciało.
Nie wiesz jak? Teraz przyjemniejsza część tekstu, czyli motywacja.

 

Wiesz o tym. O czym? A o tym, że sport to zdrowie. Trenujesz serce, oddech, wytrzymałość, kondycję. Dotleniasz mózg, lepiej się czujesz, w nocy smaczniej śpisz. Same plusy. Oczywiście, gdy ćwiczysz z umiarem. Codzienne bieganie do dobrych nie należy. Nawet profesjonaliści nie katują się codziennie, choć dla nich sport to drugi oddech. Biegaj co 2-3 dni, przerwy wykorzystując na odpoczynek. Możesz wtedy porobić kilka pompek, ćwiczeń na wzmocnienie, rozciąganie. Opcjonalnie także kilka wejść po schodach (i zejść rzecz jasna) jest jakimś sposobem na trening (jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało). A biegając (lub ćwicząc) nie zapominaj oczywiście o wcześniejszej rozgrzewce (kilka rozciągnięć, marsz i trucht). I pamiętaj, że w zdrowym ciele zdrowy duch.
Igrzyska. Już niedługo w Soczi ogromne wydarzenie sportowe. Pewnie nie przepuścisz okazji, aby zmagania sportowców zobaczyć na ekranie telewizora. Nawet jeśli nie interesujesz się zimowymi dyscyplinami sportu, nie ominie Cię choćby kilka kadrów z tego wydarzenia w serwisach informacyjnych, prasie, w rozmowach. Oderwij się jednak sprzed szklanego ekranu i czując ducha igrzysk, także poćwicz. Taki motywator i taka perswazja pochodząca z telewizji szybko się nie powtórzy.
Nauka. Nic tak świetnie nie robi podczas nauki, jak chwilowa przerwa na aktywność (no może tylko jedzenie i picie są w stanie konkurować z ruchem. Tak na marginesie: czy tylko ja przytyłem, ucząc się do sesji? :D). Dotleń mózg i z odświeżonymi szarymi komórkami usiądź do dalszej nauki/pracy/wysiłku wymagającego myślenia.
Samopoczucie. O tym też wiesz, daremne moje tłumaczenia i wałkowanie tego tematu. Lepiej się czujesz, inaczej patrzysz na świat, dostrzegasz jego piękno, potrafisz cieszyć się z małych rzeczy i dostrzegasz drobnostki, możesz przemyśleć i spojrzeć inaczej na dotychczasowe problemy, jesteś mniej napięty, bardziej opanowany i wypoczęty, krew lepiej krąży, a każda Twoja komórka cieszy się i żyje lepiej. Czy mam wymieniać dalej? 🙂
Kolacja. Po bieganiu śniadanie lub kolacja wydają się po prostu smaczniejsze. Pomijając fakt, że po zmożonej aktywności pokarm lepiej się przyswaja, lepiej też smakuje. Spróbuj!

 

Nie obowiązek. Idąc biegać nie patrz na to jak na przykry obowiązek. Znasz to z autopsji, pamiętasz, gdy ucząc się do szkoły mówiłeś sobie, że coś Ci nie wchodzi do głowy? Nikt od Ciebie nie wymagał przecież w podstawówce rzeczy niemożliwych, ale i tak mogło Ci nie iść. Dlaczego? Bo blokowałeś to w swojej głowie. A robiłeś to dlatego, bo być może czekały wtedy Twoim zdaniem ciekawsze rzeczy do roboty, niż siedzenie nad zeszytem. Nie chciałeś tego robić, traktowałeś to jako przykry obowiązek. A reszta już nie szła sama z siebie. Biegania zatem nie traktuj jako musu. Jest to chwila tylko dla Ciebie i Twojego organizmu. Robisz to tylko dla siebie i na dodatek z własnej i nie przymuszonej woli. Lubisz to, chcesz się odprężyć, albo masz też jakiś inny, bardzo prywatny powód. Pamiętaj o tym. Idąc biegać zimą pomyśl o tym, że przyjemnie pooddychać chłodnym powietrzem, poczuć lekki chłód i rozgrzać ciało, choć za oknem minusowe temperatury. Daje to kopa!
Sukces. Wracając z treningu (zimowego, warto dodać) masz poczucie satysfakcji, że oto pokonałeś swoje ograniczenia, swoją niechęć i mimo zimna, udało Ci się dobiec do domu. Czyż to nie fajne uczucie? A jak dopiszesz do tego jakąś złotą myśl, np. taką: człowieka można zniszczysz, ale nie można go pokonać. Poczujesz w sobie ogromną moc, siłę, chęć do dalszej walki. Bo przecież całe nasze życie to walka ze sobą. Za oknem jest zimno, niewielu ludzi jest chętnych w mroźną pogodę wyjść nawet po chleb po sklepu, a Ty właśnie przebiegłeś kilka kilometrów, nie poddając się. Pokonałeś naturę, nie dałeś się powalić. Choć jest Ci zimno, nie poddajesz się, nie dasz się pokonać. Ja patrzę na to tak i wierzę, że coś w tym chyba musi być. Bieganie to filozofia: oddechu, myśli, symbiozy ciała z umysłem i naturą. Ja biegam z muzyką, bo tak mi wygodniej, ale zawsze podziwiałem tych ludzi, którzy nie mają na uszach słuchawek, bo wsłuchują się we własny oddech. 
Zimową porą wcześnie robi się ciemno i późno wstaje dzień. To też atut, bo masz nad głową niebo pełne gwiazd, widzisz jak niewielkim punktem jesteś na mapie Wszechświata. Niewielkim, ale ważnym. A gdy wstaje słońce, na niebie widzisz przepiękny spektakl barw i świateł. Uwielbiam zimowe poranki, w gimnazjum i szkole średniej  fotografowałem je, czasem podziwiałem, gdy udało mi się pójść na roraty, byłem pod ich wrażeniem idąc do szkoły, napełniałem się tym poetyckim pięknem na cały długi dzień. A czyż nie jest czymś cudownym biec w tym świetle (mając w dodatku na uszach słuchawki z ulubioną muzyką?). Bieganie samemu w ciemności do najbezpieczniejszych nie należy. Jeśli nie masz okazji na trening w bezpiecznym i dobrze oświetlonym miejscu, dobrym pretekstem do zachęcenia drugiej osoby do aktywności jest połączenie sił w bieganiu pod etykietą ogólnego bezpieczeństwa 🙂
Spróbuj, jeśli poczujesz, że to nie Twoja bajka, zawsze możesz się wycofać z biegania. Początki zawsze są trudne, nie zniechęcaj się więc zbyt szybko. A jeśli złapiesz bakcyla? To gwarantuję, że czeka Cię długa przygoda. Pamiętaj jednak o rozsądku i umiarze. Kocham czekoladę, ale zbyt dużo też jej nie da się zjeść.

 

———–

Wszystkie wykorzystane w artykule zdjęcia podlegają darmowej i legalnej licencji CC (Creative Commons) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcia na licencji CC pobrano z:   http://www.publicdomainpictures.net

One Reply to “Jak biegać zimą? Zimowa motywacja do uprawiania sportu”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *