Odpuść sobie facetów, kobieto. A ty facecie przestań być facetem.

Nie szukaj faceta! I sam nie bądź facetem (zmień to, i to prawie bezboleśnie)

Najpierw do kobiet. Po tych wstępnych słowach już widzę tę, przerysowaną przecież ale zabawną, desperację a’la Bridget Jones. Ale fakt jest następujący: facetów sobie daruj, zamiast nich wybierz mężczyzn. Facet to płeć sztuczna, jak język esperanto: taki uniwersalny język i model. Występuje zazwyczaj w prasie dla kobiet, jak zauważa Szczepan Twardoch w swojej Sztuce życia dla mężczyzn (wkrótce może pojawi się na blogu recenzja; książka mierna i denna, i warta nieprzeczytania, ale ten jeden wniosek to strzał celny).
Facet dba o cerę, a mężczyzna używa kremu. Facet to niewierna bestia lecąca na baby, a mężczyzna to człowiek z krwi i kości, choć niektórzy z nich czasem są niewierni wobec kobiet. Mężczyzna idzie do sklepu i kupuje kawę,  facet zaś prowadzi konsumpcyjny styl życia i ma słabość do używek. Wiesz już o co chodzi? I choć te same sytuacje wykonują też kobiety, to „facet” z góry jest złym gatunkiem człowieka. Tak sobie to wyobrażam, nie zaglądając wcale do kolorowych pism dla nastolatek. Bo wydaje mi się, że właśnie takie schematy kryją się za słowem ,,facet”. 
Na szczęście ty, kolego, facetem nie jesteś. Jesteś mężczyzną, czyli jesteś odpowiedzialny za drugą osobę, posiadasz odwagę i potrafisz znaleźć w sobie wewnętrzny spokój (czyli, mówiąc krótko, nie tak łatwo pozwalasz wyprowadzić siebie z równowagi). Kanony i modele postępowania (na całe szczęście!) zmieniły się. Mężczyzna ma prawo mieć słabszy dzień, ma uczucia, coraz chętniej je wyraża. Potrafi też powiedzieć, że coś mu nie wyszło, albo opowiedzieć o tym, co go niepokoi, zastanawia, czego się lęka. Nikt mu nie każe być napakowanym sterydami (albo ćwiczeniami na siłowni) kolesiem zajmującym całe przejście, albo superbohaterem z komiksów Marvela. Oglądając zresztą filmy z tymi ostatnimi łatwo możesz zauważyć, że to często szkolne popychadła, osoby niepozorne, albo jakiś chuderlak (kwestia superbohatera-wybrańca-przeciętniaka to fajna sprawa, ale już przemielona pewnie przez popkulturę, odkrycie mało innowacyjne z mojej strony, więc porzucam). Taki Peter Parker chodzi po ulicy, trochę jest nieśmiały, lekko i niepewnie się uśmiecha, a dopiero jako Spider-Man nabiera sił (i też nie jest napakowany mięśniami, ale jego siłą jest spryt, zwinność i moc, która pochodzi z wewnątrz). Siłę znajduje w sobie. Jest uczciwy, pragnie dobra i spokoju, jest szlachetny. I dobry. Ci wybrani nie wykorzystują swojej mocy, żeby się mścić. Przeciwnie. Bo siła pochodzi ze środka. Kiedy potrzeba, mężczyzna musi być ostoją spokoju i oparciem, taką opoką. Ale kiedy sytuacja tego wymaga, z pokorą musi się przyznać, że sam potrzebuje pomocy.
Gdy kiedyś jakaś białogłowa coś złego powie o facetach, uświadom ją w tym, że ma rację. Po czym powiedz, że ciebie to nie dotyczy, bo z natury jesteś (lub dążysz do tego) by być mężczyzną. Ale pamiętaj, że gdy ,,baba” cię w domu drażni, to na pewno nie mówisz o swej kobiecie. A jeśli nie, to wynika z tego, że prowadzisz dwa domy z dwiema… kobietami, a to już dowód na niewierność. 

Jeśli jednak nadal uważasz, że twoja „stara” (panie, toż to komplement! Tyle lat wierny i jeszcze kumplom się tym chwali!) to ,,baba”, znaczy to, że z ciebie to nie mężczyzna a facet (z całym tym bagażem skojarzeń rodem z kolorowych czasopism dla pań; piszą o tobie między przepisem na szparagi, a innowacyjną metodą wróżki Roksany na pozbycie się efektu jojo). To znaczy też, że jesteś fikcją. Bo ,,facet” i ,,baba” to bohaterowie nie tylko romansów w formacie wprost na plażę, ale też nowego nurtu fantasy, tego z wymyślonymi przez pisarza postaciami od nowa, zamiast przetworzonym istotami z legend. W ludowych opowieściach zawsze choć ziarno prawdy w nich jest. W autorskiej fikcji to często tylko wymysł twórcy. Czasem ekscentrycznego, ale może ,,facetom” to nie przeszkadza?

Według badań przeprowadzonych dla pewnej firmy produkującej męskie kosmetyki aż 72,7% panów uważa się za dżentelmenów. To dobrze i to też o czymś świadczy. Dżentelmen to mężczyzna, czyli właśnie osoba posiadająca te szczególne cechy (i, mimo wielu upadków i potknięć, starająca się je pielęgnować). Mężczyzna zaś to nie facet, czyli zbiór kalek i uproszczeń. 
Kobiety czasem mogłyby swojego partnera w tym umocnić, dowartościować, a ten zaś uwierzyć w siebie. I, żeby być uczciwym, przeciwnie: partner kobietę docenić, a ta docenić samą siebie. Może dzięki temu choć jednak bajka, nie taka wymyślona a do bólu prawdziwa, w realnym świecie także zakończy się długo i szczęśliwie. Tak jak już wiele historii (w realnym świecie) przed nią. 
Wszystkie wykorzystane w artykule zdjęcia podlegają darmowej i legalnej licencji CC (Creative Commons) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcia na licencji CC pobrano z:   http://www.publicdomainpictures.net – See more at: http://siemowi.blogspot.com/2014/07/co-o-by-sie-stao-gdyby-zamiast-pikarzy.html#sthash.2VOocyaJ.d

———–

Wykorzystane w tekście zdjęcie podlega darmowej i legalnej licencji CC (Creative Commons) pozwalającej na dowolny użytek i rozpowszechnianie w sieci oddanych do tego użytku materiałów; Zdjęcie na licencji CC pobrano z:   http://www.gratisography.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *