Kiedyś myślałem, że najważniejsze, co posiadamy w życiu, to wspomnienia. Tych nikt nam nie może odebrać. Później okazało się, że najważniejsza w życiu jest godność – ta twoja siła, to że jako człowiek potrafisz znieść wiele, że jesteś niepokonany dopóki pamiętasz o swojej godności i sile. To prawda. Jest jednak jeszcze coś: spokój. Spokój, którego uczysz się przez całe życie, a który przychodzi z wiekiem.
Lubimy się nakręcać, dajemy się prowokować i wyprowadzać z równowagi. Życie musi nas nieźle przeczołgać, byśmy chcieli dostrzec spokój, tę wewnętrzną i bezcenną ciszę, to bycie poza tym całym chaosem, gwarem i zabieganiem świata.
Brakuje mi tego spokoju.
Wiem jednak, że jestem blisko, gdy potrafię cieszyć się z drobnostek, z niewielkich rzeczy.
Możesz nie mieć sił, by wstać, by zjeść, by wyjść. Możesz udawać, że wszystko gra, by nie zarażać pesymizmem i tak smutny świat.
Nie wiem, czy to uczciwe. Nie wiem, czy powinieneś ukrywać emocje.
*
Chcę ci powiedzieć, że nauczyłaś mnie kochania, nauczyłaś wrogości bliskiej odrzucenia, została mi po nas zimna herbata owocowa (stała całą noc na stole, zapomniana w pośpiechu, gotowa w każdej chwili do wypicia). Liczę tęsknoty minuta po minucie. Kim jest ten cień po drugiej stronie lustra? Nie znam go, tylko łyk przeszłości mówi mi, że znam ten umęczony wzrok, że to ktoś bardzo mi bliski, kogo jednocześnie we śnie nie kocham (żal mi go, żal mi tego, że jest uwięziony po drugiej stronie lustra). Tkwię między grzechami minionymi, a winami nieuczynionymi, w przeraźliwym teraz. Chcę ci powiedzieć, że nauczyłaś mnie świata, Ciszo.
*
Możesz mieć beef ze światem, albo problem ze sobą. Możesz czuć się obcy, samotny, pusty. Może z trudem przychodzi ci bliskość, może czujesz emocjonalny chłód, opuszczenie, żyjesz w nieufności. Może właśnie ktoś cię zostawił, a ty żeby jeszcze bardziej się zdołować, pragniesz wchodzić coraz głębiej w to bagno. Może nienawidzisz siebie, życia, jutra. Może masz w domu syf i właśnie obrałeś którąś ze stron: ojca lub matki, by toczyć wojnę przeciwko temu drugiemu. Może jesteś najsamotniejszym człowiekiem na świecie, bo nic już nie ma sensu. A może właśnie coś się posypało, coś zawaliłeś, ktoś dał ci w mordę, bo powiedział coś gorzkiego. I wolałbyś, żeby polała się krew, poszczypało i zagoiło się, zamiast tej sączącej się z duszy i serca ropy. Może kolejny raz nie udało się być lepszym człowiekiem. Może kogoś straciłeś, może ktoś cię opuścił, może obwiniasz się za rozpad relacji, związku, rodziny, stabilności. Nieważne, czy masz rację, czy coś na sumieniu, ważne co teraz czujesz: co czujesz pod wpływem winy albo poczucia winy (w które wpędzasz się sam lub czyni to ktoś inny — słusznie lub też nie). Nieważne, czy jesteś winny, czy nie. Istotne, że może coś ci właśnie teraz: w nocy, chwilę po północy, w tym konkretnym miejscu, że coś ci ciąży. Że ktoś milczy, że może płyną ci łzy, bo uznałaś, że jesteś głupia i gruba, bo uznałeś, że to może koniec, bo może ktoś bliski jest chory, ktoś cię zostawił lub odszedł. Bo może ta ciemna, cicha, bezwietrzna noc przypomina ci o czymś z przeszłości. Zapalasz świeczkę dla duchów przeszłości i dla dusz, za którymi tęsknisz. A może teraz leżysz twarzą wgniecioną w poduszkę i zatrzymujesz szloch, by nie obudzić domowników.
Może ta litania zawiera więcej podobnych katastrof, które dla świata nic nie znaczą, a ciebie niszczą. Może twój ból, cierpienie i niemoc to dla ludzi wokół tylko wymysły i lenistwo (a tylko ty wiesz, jak wiele sił i walki ze sobą kosztuje cię wykonanie prostych czynności).
Nawet jeśli tracisz już nadzieję na ten spokój wewnętrzny, on jest w tobie. Chcę żebyś wiedział, że na jedno złamane życie przypada kilku dobrych ludzi, że nie jesteś nigdy sam, że z czasem serio przychodzi zrozumienie, cisza, wewnętrzny pokój, pogodzenie ze światem. To nie znaczy, że masz się poddać i przyjmować wszystko, co rzuca ci świat, nawet najmniejszy ochłap. Zrozumienie przychodzi z czasem, z wiekiem, stajemy się coraz starsi. Nawet jeśli nie potrafisz cieszyć się z drobnych rzeczy, nawet jeśli jesteś niecierpliwy i nie jara cię otwieranie się na niespodzianki od życia i tę fascynującą aurę tajemniczości nieznanego. Nawet jeśli nie wierzysz już w to, że ludzie są fajni i naprawdę nie są źli, że zawsze jest ktoś, kto może odmienić twoje życie (albo chociaż jest oparciem, bo nie stracił cierpliwości i wierzy w ciebie bardziej, niż ty w siebie). Nawet jeśli wszystkie argumenty etykietujesz stanowczym ,,nie” to pamiętaj, że z wiekiem nabieramy doświadczenia, że stajemy się mądrzejsi. Że z wiekiem też dziecinniejemy i znowu kochamy życie i umiemy się nim cieszyć zupełnie jak czyniliśmy to wiele lat przed, gdy świat wydawał się prostszy, a my nie myśleliśmy o nim za dużo. Nawet jeśli to dziecko jest zapłakane i zasmarkane, bo czuje niepoliczalny ból, to ma w sobie tę siłę i tę ufność, tę tęsknotę i spokój, które przecież istnieją i są z nami zawsze, tylko że o nich w dorosłym życiu zapominamy.
Nie wiem, kim jesteś, ale wiem, że potrafisz się w tym wszystkim odnaleźć, nawet jeśli teraz wygląda to jak syf i pobojowisko tuż po katastrofie, a dużo przed stabilizacją.
Zdjęcie na licencji CC0 pochodzi z www.pexels.com